Chowasz się przed życiem? Otwórz się na Boga!
 Chowasz się przed życiem? Otwórz się na Boga!

Jak wybierać to, co mnie kosztuje, by wygrać walce? Czego bronię, gdy walczę o czas na spotkanie z Jezusem na modlitwie? Mogę pozostać w „domku ślimaka” szczelnie schowanego w skorupie półprawd i faryzejskich wyborów… Nie wystarczy, abym dużo o Jezusie słyszała i wiedziała; potrzeba osobistej zażyłości i przylgnięcia do tajemnic Jego życia.

 

 

 

Bliski Bóg

 

Bóg ma plan. Bóg zaprasza, aby robić Jemu miejsce. I nie dlatego, że nie zna takiego miejsca jak moje serce, ale dlatego, że lubi przychodzić zaproszony. Jednym słowem szanuje moją wolność i z nią się liczy. „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” /Jr 1, 4-5/ - pewność wybrania i świadomość, że na drodze życia Bóg nie zostawia nikogo samym… Jak doświadczam Jego miłości, obecności, wybrania? On jest ze mną.

 

Pustynia i samotność


Bywa też i tak: „Boże mój, czemuś mnie opuścił?” /Mt 27, 46/ Doświadczamy również samotności, której doświadczył Jezus, gdy wołał z krzyża; Jezus umiłowany Syn, wybrany, posłany… Trudności, wątpliwości, samotność, bezradność i bezsilność są bliskie temu, kto pozwala prowadzić się Bogu przez pustynię i ciemności walki, by dojrzewać w wierze, w powołaniu; to zaproszenie na drogę miłości. Otrzymałam, aby dawać –  sama z siebie nic nie mam… Wobec tego Jezus zostawia mi przestrzeń wolności – zaprasza do głębszej więzi z Nim; wybieram życie, które oznacza zgodę na trud: „weź krzyż swój”. Kroczenie za Jezusem to nie spacer, ale droga trudu; to nieustanny wysiłek, by być bliżej Jezusa i bardziej kochać Go!

 

Walka, bo wybór



Pielęgnowanie więzi z Jezusem jest walką – terenem walki jest moje serce. Walka rozgrywa się, gdy muszę wybierać między czasem dla Niego, a tym, co uważam za ważniejsze teraz…, między wolą Bożą, a osobistym zyskiem, który podsuwa subtelnie schowana pycha, pomiędzy miłością bliźniego, który wymaga daru rezygnacji z siebie, a podstępnym egoizmem „mi się należy”… Serce jest atakowane przez pośpiech, nadmiar obowiązków, przez bieg życia i pęd wydarzeń. Głębia serca potrzebuje pozostać przestrzenią dla Boga… On darzy miłujących swą Boską słodyczą.

 

Pielgrzymka czy spacer?



Jak wybierać to, co mnie kosztuje, by wygrać w tej walce? Czego bronię, gdy walczę o czas na spotkanie z Jezusem na modlitwie? Mogę pozostać w „domku ślimaka” szczelnie schowanego w skorupie półprawd i faryzejskich wyborów… Nie wystarczy, abym dużo o Jezusie słyszała i wiedziała; potrzeba osobistej zażyłości i przylgnięcia do tajemnic Jego życia (ten, kto „jest z Nim” przekona innych, że Jezus jest Bogiem z nami). Nie wystarczy być twórczą, aktywną… - serce ewangeliczne jest wtedy, gdy jestem człowiekiem Bożym; to, co robię i mówię musi mieć źródło w sercu, które z bliska zna Boga. Tracę blask, gdy gubię Jego światło, Jego oblicze; zastępuję Jego natchnienia ludzkim myśleniem, a Jego plany przegrywają z moimi. Zostałam poświęcona Bogu i wezwana do miłości… Zostałam wezwana do drogi pielgrzymowania, a nie spaceru. W Bogu mam swoje miejsce, a życie to nie „domek ślimaka” szczelnie zamknięty, przenośny, obronny…

 

s.M.Alodia Witas