Eucharystia pokazuje drogę do codzienności
Eucharystia pokazuje drogę do codzienności

Wejdźmy do szkoły świętych, wielkich mistrzów prawdziwej pobożności eucharystycznej. W ich świadectwie teologia Eucharystii nabiera całego blasku przeżycia, «zaraża» nas i niejako «rozgrzewa». Błogosławiony Edmund starał się każdego dnia uczestniczyć we Mszy św., brał udział w procesjach i wiele godzin spędzał na modlitwie, na adoracji Pana, który był wystawiony w monstrancji.

 

Eucharystia „zaraża”


Święty Jan Paweł II pisał: „Każdy krok ku świętości, każde działanie podjęte dla realizacji misji Kościoła, każda realizacja programów duszpasterskich winny czerpać potrzebną siłę z tajemnicy eucharystycznej i ku niej się kierować, jako do szczytu. W Eucharystii mamy Jezusa, Jego odkupieńczą ofiarę, mamy Jego zmartwychwstanie, mamy dar Ducha Świętego, mamy adorację, posłuszeństwo i umiłowanie Ojca. Jeżeli zaniedbamy Eucharystię, jak będziemy mogli zaradzić naszej nędzy? Wejdźmy, umiłowani Bracia i Siostry, do szkoły świętych, wielkich mistrzów prawdziwej pobożności eucharystycznej. W ich świadectwie teologia Eucharystii nabiera całego blasku przeżycia, «zaraża» nas i niejako «rozgrzewa»”.

 

Mistrz pobożności eucharystycznej


Z całą pewnością jednym z tych wielkich mistrzów prawdziwej pobożności eucharystycznej jest nasz Założyciel – bł. Edmund Bojanowski, od którego zarówno my jego duchowe córki jak i wierni świeccy mogą się uczyć ukochania i przeżywania obecności Jezusa z nami pod postaciami chleba i wina. W pozycji beatyfikacyjnej znajdujemy następujące słowa: „Jego wielkie nabożeństwo do Jezusa Eucharystycznego wyrażało się przez adorację Najświętszego Sakramentu. W oktawie Bożego Ciała błogosławiony Edmund chodził do kościoła dwa razy dziennie, brał udział w procesjach i wiele godzin spędzał na modlitwie, na adoracji Pana, który był wystawiony w monstrancji”.


Codziennie, eucharystycznie


O głębokiej żarliwości do Eucharystii mówi Dziennik bł. Edmunda pisany w latach 1853-1871, w którym jak refren powtarza się zdanie: Obudziłem się przed piątą (...), o szóstej wyszedłem na Mszę Świętą. Eucharystia była punktem centralnym każdego dnia. Aby w niej uczestniczyć, musiał pokonać około 3 km, idąc zazwyczaj pieszo z Grabonoga do Gostynia na Świętą Górę Gostyńską. Musiał wstać przynajmniej o 5.00, a budziło go żarliwe pragnienie uczestniczenia we Mszy św. Był człowiekiem, którego serce czuwało, wypełnione tęsknotą za Bogiem, stąd notuje w swoim Dzienniku nawet o tym, że nawet budzi się o oznaczonej godzinie, aby móc udać się na Mszę św. Pisze m.in.: Obudziłem się przed piątą z rana, tak jak sobie wczoraj postanowiłem. Jest to dziwne w człowieku działanie woli, która mimo snu najtrwalszego, w oznaczonej godzinie budzi się i nigdy nie chybi (1.04.1853). Idzie do kościoła przeważnie pieszo, nie zrażają go śnieżne zaspy ani błoto, mgła czy deszcz, ani też własna słabość czy zmęczenie, spowodowane postępującą chorobą płuc: Pochmurno, wiatr od wschodu zamiata śnieg i zarzuca tory. Pomimo tego wybrałem się pieszo do kościoła, bo mi było przykro, żem wczoraj i przedwczoraj nie był, a przy tym chciałem sprawdzić, czy znużenie i świeże powietrze nie wyleczy z kataru. Przeprawa była trudna, gdzieniegdzie trzeba było głęboko brnąć w śniegu bez najmniejszego toru, do tego wicher i zamieć utrudniały przejście. Zdyszany i spocony przebrnąłem wreszcie do kościoła. Byłem na Mszy św. i u spowiedzi (5.01.1854). Kiedy indziej pisał: Pomimo zwiększającego się bólu w piersi, który mi nawet leżeć spokojnie nie dozwalał - wstałem i przed siódmą pojechałem do Instytutu na Mszę Św., przy której przyjąłem Komunią św. (10.08.1855).


Centrum dnia - Eucharystia


W przypadku bł. Edmunda uczestnictwo we Mszy świętej wiązało się z przyjęciem Komunii świętej, co na owe czasy nie było tak praktykowane. Wtedy często mówiono, tak też mówił bł. Edmund, ale sam się do tego nie ograniczał, że „Mszy świętej się słucha". Dzisiaj najczęściej mówimy, że uczestniczymy we Mszy św. Wtedy mówiło się o „wysłuchaniu Mszy świętej". Sam pisał m.in. „wysłuchałem Mszy świętej". Jednak jego uczestnictwo nie polegało tylko na „wysłuchaniu Mszy św.", ale na pełnym uczestnictwie przez przyjęcie Komunii świętej. Kiedy z różnych powodów nie mógł uczestniczyć we Mszy św., bolał przede wszystkim nad tym, że nie mógł przyjąć Komunii świętej. Bardzo przeżywał te chwile, kiedy uczestnictwo we Mszy św. było niemożliwe: Nie mogąc być dzisiaj na Mszy, opuściłem z wielkim żalem Komunię św. i tylko musiałem poprzestać na pomodleniu się w tutejszym kościółku (...) przed Najświętszym Sakramentem i na duchowej Komunii św. (23.10.1857). Eucharystia stanowiła centralny punkt każdego dnia. Dzień dla bł. Edmunda rozpoczynał się Mszą świętą.

 

Od Komunii z Bogiem do komunii z potrzebującym


Wbrew ówczesnym zwyczajom starał się często przyjmować Komunię św., co wyraźnie odno-towywał: „Byłem na Mszy św., komunikowałem”. Bł. Edmund doświadczając Boga przez przyjmowanie Go w postaciach eucharystycznych, rozbudzał w sobie piękny owoc pobożności eucharystycznej, jakim było poczucie odpowiedzialności za budowanie świata odpowiadającego we wszystkim Bożym zamysłom. Jest dla nas mistrzem, jak uczynić Eucharystię źródłem przemiany własnego życia i życia innych ludzi.
Bł. Edmund podjął zadanie przemiany życia, aby w pewnym sensie stało się ono całe euchary-styczne. Zaraz po Mszy św. szedł do Instytutu, by podjąć służbę na rzecz bliźnich - tu konkretnie na rzecz sierot, ubogich i chorych. Tak oto, ten serdecznie dobry człowiek cały oddał się do dyspozycji potrzebujących, oddał im całego siebie, wszystkie siły umysłu i ducha, cały swój majątek, wreszcie swoje ciągle trawione chorobą siły fizyczne. Jego służba ubogim, chorym i dzieciom - od kierownictwa Instytutem gostyńskim po założenie Zgromadzenia Służebniczek - to jeden wątek miłości bliźniego, to ciągła pamięć o tym, który cierpi, a zapomnienie o sobie, to ustawiczne miłosierdzie (A. Brzeziński, Wspomnienie). Przejawiało się to również w tym, że kiedy w nowych ochronkach ktoś zachorował, wówczas bł. Edmund modlił się za tę osobę i przyjmował Komunię świętą w intencji osoby chorej, a potem przez długi czas pytał się o stan ich zdrowia.

 

Częsty udział we Mszy świętej i Komunii świętej, podczas której modlił się „już nie słowami i myślą, tylko samym sercem i pełnością ducha”, owocował w jego życiu autentyczną postawą chrześcijańską, wyrażającą się świadomym przeżywaniem wszystkiego na chwałę Bożą i pożytek bliźnich. Cechowała naszego Założyciela głęboka wiara w skuteczność Eucharystii.

 

M.M. Brygida Biedroń