Mimo wszystko...
Mimo wszystko...

 W obecnym czasie, na Białorusi panuje ogólna dezinformacja, a sytuacja z pandemią nie jest klarowna. W czasie trwających wakacji dominuje „sprzeciw” względem jakichkolwiek spotkań. Cała sytuacja jest bardzo trudno, piszę to i myślę o dzieciach, które przychodziły często do naszego klasztoru i w nim odnajdywały twórcze pomysły na spędzenie wolnego czasu. Mając to wszystko na uwadze i zachowując wszelkie wymagania ostrożności, drzwi naszego klasztoru są otwarte. Próbujemy organizować wspólny czas dla naszych dzieci, które nie wyjechał na wakacje.

 

 


Dla dziewczyn zorganizowałyśmy kurs gotowania. Zanim spotkałyśmy się w praktyce życia przy garnkach, spędziłyśmy czas w kaplicy, by rozważać Boże Słowo o pszenicy i kąkolu. Nie brakło tu symboli: dziewczęta przyniosły kamienie jako wyraz grzechu. W procesie poznawania prawdy o sobie, to co ciężkie i trudne przemieniało się na Boże Słowo w postaci wcześniej przygotowanych cytatów.

 

 

 

 Po modlitwie i obiedzie był czas zabawy na świeżym powietrzu. Kilka z dziewcząt pozostało na noc w klasztorze. Jedną z „nocnych atrakcji”, a zarazem praktyczną współpracą w budowaniu wspólnoty, miało być rozbijanie namiotu. Niestety pogoda nie dopisała... Wobec tej zaistniałej sytuacji, namiot rozstawiłyśmy w jednym z pomieszczeń naszego klasztoru. Dziewczyny miały dużo radości, bo jeszcze nigdy nie spały w namiocie w warunkach budynku mieszkalnego.

 

 


Innym razem zaprosiłyśmy dzieci do aktywnego spędzania wakacji czyli do wspólnej pracy. Mali robotnicy „remontowali” ścieżkę prowadzącą z naszego domu do figury Matki Bożej w naszym ogrodzie. Te i inne spotkania uczą życia, kształtują odpowiedzialność, formują zasady współpracy itp. Ufamy, że takie spotkania, z pełnym zachowaniem ostrożności, będą owocowały w życiu tych młodych ludzi.

 

Dzięki Bogu Najwyższemu za wszystkie łaski, jakimi nas obdarza.

 

Z pozdrowieniami

s.M. Jonasza Mrowiec