O drodze do wytrwałości
O drodze do wytrwałości

Wytrwałość. Często pojawia się pokusa, żeby zrobić WSZYSTKO, SZYBKO I DOSKONALE. Kiedy tak się nie dzieje łatwo ulec złudzeniu, że już nigdy się nie uda. Tymczasem wiele rzeczy które powstają szybko i być może efektownie w gruncie rzeczy są bublami.

 


Moje pierwsze skojarzenie z wytrwałością to cierpliwość. Aby mogło powstać jakieś piękne dzieło potrzeba najpierw włożyć wiele trudu i starania. Często pojawia się pokusa, żeby zrobić WSZYSTKO, SZYBKO I DOSKONALE. Kiedy tak się nie dzieje łatwo ulec złudzeniu, że już nigdy się nie uda. Tymczasem wiele rzeczy które powstają szybko i być może efektownie w gruncie rzeczy są bublami. To tak jak z zabawką kupioną na odpustowym straganie lub w chińskim supermarkecie. Jest tania, ładnie wygląda i po pierwszym użyciu nadaje się do kosza. Niestety… podobnie jest w naszym życiu. Gdyby opierało się ono tylko i wyłącznie na szybkich i łatwych sukcesach nie miało by trwałego fundamentu. Po pierwszym wielkim „wow” ukazała by się wielka pustka. Dlatego droga do wytrwałości jest niezmiernie ważna.


Na pierwszy rzut oka może wydawać się nie do przebycia. Mógłby ktoś zapytać: „Jak to tak bez natychmiastowych efektów, skąd wiadomo w takim razie że w dobrą stronę?” Właśnie stąd, że efekty nie będą natychmiastowe i nie zachwycą na dzień dobry tysięcy fanów. Trzeba każdego dnia robić krok, jeden mały krok. To w zupełności wystarczy, jednak nie jest też dobrze się zatrzymywać. Trzeba iść systematycznie, swoim tempem. To podobnie jak ze zwycięzcą maratonu, gdyby taka osoba chciała od początku wszystkich wyprzedzać szybko by się zmęczyła i odpadła by z walki, ale gdy nie dając się sprowokować biegnie swoim tempem zyskuje szansę na zwycięstwo. W ten sposób dochodzimy powoli do efektów, które przyjdą, ale nie zawsze  z tej strony od której sie spodziewamy. Będą to mocne fundamenty, na których będzie można budować dom na skale. To tak jak z maratończykiem, który utrwaliwszy swoją pozycję na końcu wykonuje bieg po medal.


Święty Jakub pisze w swoim liście: „Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość” i dalej „wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym…”. Czy to nie piękne, że wytrwałość może być dziełem doskonałym! Owszem rodzi się z trudu i niejasności drogi. Trzeba utkwić swój wzrok w celu, zapragnąć go z całego serca, tak aby nikt i nic nie mogło zatrzymać wiernego podążania do niego. Najważniejsze – trzeba oczyma serca widzieć wyciągnięte ramiona Boga, który czuwa nad każdym naszym krokiem, który tysiąc razy bardziej niż my pragnie aby nam się udało. Jezus Chrystus – Syn Boży pierwszy przeszedł drogę ludzkiego życia. On podobnie jak my budząc się każdego ranka podejmował decyzję by iść dalej, by podjąć wyzwanie, by się nie zniechęcać.

 

s.M. Natalia Sobala