Powołani o powołaniu
Powołani o powołaniu

Powołanie to dar, który jest nam darmo dany i nie zależy od naszych zdolności, obowiązków, znajomości, koligacji rodzinnych czy też osobistego „chcenia”. To jest Boża inicjatywa – do mnie należy tylko odpowiedź. Tajemnica – bo nie wiem jak to się dzieje, to Boże spojrzenie i wybranie mnie zaskakuje, ale jest źródłem radości i wewnętrznego spokoju. Zatem od początku mojego powołania bardzo są mi bliskie słowa Jezusa „To nie wyście mnie wybrali, ale Ja Was wybrałem”.
s.M. Tomasza

 

 

Poniżej kilka pytań, refleksji, świadectw - nie tylko dla młodych...

 

 


Jak rozeznać głos powołania?



Aby usłyszeć jakikolwiek głos potrzebna jest cisza. Wyciszenie i skupienie pomaga rozpoznać i usłyszeć Boży głos. Bóg przemawia jak delikatny powiew, więc jeśli wszystko we mnie gra, huczy to jak mam usłyszeć ten łagodny głos Boga? Bóg przemawia na wiele różnych sposobów do człowieka, którego powołuje. Najbardziej przemawia przez Słowo Boże ale zarazem każdego dotyka swym głosem w sercu, na który człowiek nie powinien być obojętny.

 


W moim przypadku był to wyraźny głos: „Pójdź za mną!” Miało to miejsce na adoracji. Trwając w obecności Jezusa nagle coś poruszyło moje serce, na początku wydawało mi się to trochę dziwne, niejasne, ale po krótkiej chwili rozpoznałam, że Bóg wzywa mnie do całkowitego Jemu Oddania. Odpowiedziałam Bogu „Tak”, choć kosztowało mnie to wiele czasu, nieporozumień, czasem nawet wewnętrznej walki, ale warto było zaryzykować dla Miłości, która pragnie dla człowieka szczęścia.


Więc rozeznając głos powołania trzeba być otwartym przede wszystkim na Ducha Świętego, który działa w zwyczajnej codzienności, w tym co robimy. Trzeba być czujnym i odczytywać Boże znaki poprzez które przemawia do nas Bóg.

 

s. nowicjuszka Weronika    



 

 

Dlaczego Służebniczki?



Na wezwanie Jezusa „Pójdź za mną” nierzadko ludzie odpowiadają „TAK”. Decyzja o pójściu za Jezusem drogą rad ewangelicznych to jedno, ale druga nie mniej ważna decyzja, którą każdy powołany musi podjąć to: Gdzie? Do jakiego zgromadzenia mnie Panie powołujesz? Gdzie Ty chcesz, abym Ci służyła? Tutaj warto kierować się charyzmatem danego zgromadzenia, czym się zajmuje i czy ja się w nim odnajdę?


    
I przede mną pojawiło się pytanie: „…ale jakie zgromadzenie?” Wiedząc już, że chcę pójść za Jezusem, moim autorytetem była wtedy św. s. Faustyna Kowalska na tyle mocno, że chciałam wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Napisałam wiadomość do Sióstr z prośbą o spotkanie, w którym wyraziłam chęć wstąpienia do ich Zgromadzenia. W czasie oczekiwania na odpowiedź wiele działo się w moim życiu i w życiu Kościoła, a mianowicie były Światowe Dni Młodzieży, byłam też na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Nie ustawałam w „natrętnym” pytaniu Pana Boga, ale gdzie? Gdzie chcesz, abym Ci służyła? Jadąc do Krakowa na ŚDM jechałam z grupą z Rybnika, która liczyła około 200 osób. Przypadkowo zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupki po około 6 osób. Jechały z nami 2 siostry Służebniczki, które były w mojej grupie. Dla mnie był to już pewien znak, a nie przypadek. Będąc w Krakowie prosiłam Pana, aby dał mi poznać zgromadzenie, które mam wybrać i na każdym kroku poznawałam nową Siostrę Służebniczkę.



Piesza pielgrzymka na Jasną Górę potwierdziła mój wybór i dziś jestem szczęśliwą Siostrą Nowicjuszką na „swoim” miejscu. Jestem głęboko przekonana, że właśnie ta konkretna duchowość i misja została mi dana przez Pana jako moja droga do świętości. Wsparta łaską Bożą każdego dnia z radością podejmuję na nowo tę drogę i staram się naśladować Chrystusa Sługę otwierając się na działanie Ducha Świętego, by mógł mnie stopniowo przemieniać w Siebie.
Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia odpisały na moją wiadomość, w której serdecznie mnie zapraszały na rozmowę, ale ja już miałam inną decyzję. Odczytałam to jako wolę Bożą, którą zresztą nierzadko Pan Bóg mi potwierdza.
„Nie moja wola, lecz Twoja wola Panie niech się wypełnia w moim życiu. Amen.”

s. nowicjuszka Katarzyna


 

 

 

O powołaniu dla poszukujących



Powołanie to głos Boga w ludzkim sercu, który zaprasza do podjęcia wielkich rzeczy, które sobie Bóg wymarzył dla konkretnego człowieka. Bóg powołuje każdego na swój sposób, wyjątkowy i niepowtarzalny. Jedni w jednej chwili usłyszą głos Boga, by pójść za Nim i Go naśladować i zostawiają wszystko i idą. Inni dzień po dniu słyszą delikatne wołanie Jezusa do nich. Żeby odkryć swoje powołanie trzeba chcieć i w 100% zaufać Bogu, nie licząc na swoje pomysły, plany, bo w Bożym planie mogą być one o wiele bardziej niezwykłe niż potrafimy sobie to wyobrazić. W codzienności często czegoś szukamy od rzeczy bardzo ludzkich jak: wymarzonej sukienki, telefonu, idealnej pracy, bogactwa, po duchowe sprawy: Boga, sens życia, odpowiedzi na pytania, które w sobie mamy. Przychodzi też moment kiedy celem poszukiwań jest nasze powołanie. Każde szukanie wymaga od nas otwartych oczu, uszu, a to szukanie, przede wszystkim otwartego i wrażliwego serca. Musimy być w tym wytrwali i cierpliwi. Nie znajdziemy niczego bez naszego trudu, bez podjęcia wysiłku.

Dla mnie czas poszukiwania swojego powołania ciągle trwa, ciągle na nowo odkrywam głębię wołania Jezusa do mnie. Moje pierwsze szukanie, które zakończyło się decyzją podjęcia drogi życia konsekrowanego w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek to pierwsze myśli, pragnienia by pójść za Jezusem, być Jego, miałam już w gimnazjum, ale szybko gdzieś je spychałam i raczej martwiłam się co za szkołę wybrać, w jakim zawodzie pracować. Było też planowanie rodziny. Bóg jednak chciał inaczej, chociaż ja „robiłam po swojemu”. Pod koniec szkoły średniej zaczęło mocno powracać pytanie co teraz, jakie jest moje powołanie, gdzie Boże Ty chcesz mnie mieć, mocno prosiłam Boga by odpowiedział na moje pytania, by wskazał co mam robić. Bóg zawsze odpowiada, tak jak Sam powiedział: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.” (Mt 7,7-8). Bóg mi odpowiadał w mojej codzienności, przez swoje Słowo, przez ludzi, których postawił na mojej drodze życia, przez pragnienia. Dawał też odwagę, potrzebne łaski bym mogła być teraz tutaj gdzie jestem! Jestem Mu za to ogromnie wdzięczna.
Wszystkim poszukującym życzę odwagi, by nie bali się zaryzykować oraz wielkiego zaufania Bogu, że On pragnie dla nas tego co najlepsze, bo naprawdę warto!!!

s. nowicjuszka Karolina

 

 

Towarzysząc powołanym...

 

Bycie blisko osób stawiających pierwsze kroki w powołaniu do życia konsekrowanego zakłada dotknięcie pewnego rodzaju tajemnicy. To Jezus jest Tym, który wybiera, proponuje, zaprasza. To On działa w sercu osoby powołanej i ją prowadzi. Osoba towarzysząca może jedynie pomóc dostrzec to Jego działanie. Może pomóc rozeznawać Jego wolę... i zostawić przestrzeń wolności. Duch Święty jest pierwszym Formatorem. Jego działanie w sercu osoby powołanej ma moc przemieniającą i uświęcającą. Jedynym warunkiem jest otwarcie się na Jego obecność i wsłuchiwanie się w Jego głos, a potem dawanie odpowiedzi w konkrecie dnia codziennego.

Każda osoba powołana jest odpowiedzialna za swoje życie i wybory. To od niej zależy czy wzrasta w powołaniu, czy rozwija się w cnotach, czy staje się coraz bardziej dojrzałym człowiekiem. Bez tego poczucia odpowiedzialności można zauważyć pewnego rodzaju regres, cofanie się w rozwoju. Jeżeli natomiast jest wierna głosowi sumienia, współpracuje z Bożą łaską i troszczy się o swoje powołanie, to w życiu takiej osoby zaczynają się dziać cuda – staje się wolnym, radosnym człowiekiem, dającym przekonujące świadectwo swego życia poświęconego Bogu.

Prośmy dziś za młodych ludzi, aby pozwolili się prowadzić Jezusowi,

który jest jedynym źródłem szczęścia i pokoju!

 

s.M. Serafia Szymik
- towarzysząca młodym jako mistrzyni nowicjatu.