Zanurzeni w przemijalności i pchani przez czas
Zanurzeni w przemijalności i pchani przez czas

 

Żyć chwilą obecną, to żyć tak jakby to był ostatni dzień życia. Jeśli tak rzeczywiście by było jak chciałbyś go przeżyć? Gdyby nam zostało pięć minut życia...? Koniec roku liturgicznego ponagla nas do refleksji.

 

Jesienna aura, szarość dnia, zapach liści i światło zniczy… Kończy się kolejny rok liturgiczny. Wszystko to maluje portret kruchości i  ulotności ludzkiego życia. I jak co roku o tej porze, jeszcze raz dochodzi do głosu wątek przemijalności, bo nic na tym świecie nie jest na zawsze. Między tym, co było, a tym co będzie jest tu i teraz, nieustannie pchane przez czas.

 

 

Przemijalni czyli wyjątkowi


Na Wschodzie istnieje powiedzenie, że „rzeka pozostaje czysta dzięki temu, że płynie; człowiek świątobliwy pozostaje świątobliwy dzięki temu, że chodzi”. Przemijanie może stać się dla nas lekcją życia. Dzięki niemu każda chwila może smakować lepiej, bo każda jest jedyna i niepowtarzalna, każda może stać się ostatnią i jednocześnie być pierwszą chwilą czegoś nowego. Przemijalność nadaje życiu wyjątkowości, motywacji, by codziennie rodzić się na nowo, pozwolić się powoływać, szukać i pełnić Bożą wolę, uczyć się sztuki umierania – dla siebie, dla świata, dla grzechu… by stawać się innym, lepszym człowiekiem. Przemijalność toruje nam drogę do Boga, do zbawienia, a z tej perspektywy już zupełnie inaczej się na nią patrzy. Świadomość przemijania rodzi nadzieję na zmianę. Skoro wszystko przemija, przeminie też to co jest trudem, bólem i ciężarem.


Kruchość życia otwiera nas na szukanie tego, co stałe: Boga, który był, jest i będzie, stały i niezmienny. Tego, który jest ponad przemijalnością i ma moc nadać nową jakość temu, co ulotne i przemijalne. On – Bóg może pokazać nam prawdziwą wartość każdej godziny oraz lat, nauczyć mądrości, która poprowadzi nas właściwymi torami po drogach przemijalności.

 

Pięć minut... i co dalej?


„Życie jesteś chwilą… dniem krótkim, przemijasz jak cień” pisała w swojej poezji św. Teresa z Lisieux. Przemijalność uczy nas życia pełnią pośród i pomimo kruchości naszego istnienia. A kiedy żyjemy pełnią życia tu i teraz, żyjemy życiem wiecznym. Żyć chwilą obecną, to żyć tak jakby to był ostatni dzień życia. Jeśli tak rzeczywiście by było jak chciałbyś go przeżyć? Gdyby nam zostało pięć minut życia i moglibyśmy zatelefonować do jednej osoby, to do kogo byśmy  zadzwonili, co byśmy tej osobie powiedzieli – i dlaczego wciąż czekamy i jeszcze jej tego nie powiedzieliśmy? Innej szansy  możemy już nie mieć.


Przed koncertem na sali zazwyczaj zapada cisza, gasną światła. Tworzy się nastrój najwłaściwszy do wysłuchania symfonii. Uczmy się z tej ciszy listopadowej zadumy nasłuchiwania głosu, który rozpocznie wieczną symfonię. Módlmy się życiem o piękną wieczność u boku Nieprzemijalnego.

 

s.M. Edyta Kapij