Biblia w życiu bł. Edmunda
Biblia w życiu bł. Edmunda

Często zastanawiam się nad tym, jaka była relacja bł. Edmunda ze Słowem Bożym. Z całą pewnością żył istotą przesłania Ewangelii. Jestem głęboko przekonana, że słuchał tego Słowa często, uważnie i refleksyjnie. I nie wyobrażam sobie, że mogło być inaczej, bo skąd by brał siły i wzór do tak wiernego odtworzenia w życiu i praktyce drogi naśladowania Jezusa Chrystusa. Czasy w których żył wcale nie ułatwiały dostępu do lektury Pisma Świętego. W XIX wieku z obawy przed złą interpretacją nie było w zwyczaju częste czytanie Słowa Bożego nawet wśród duchowieństwa a cóż dopiero przez ludzi świeckich, takich jak bł. Edmund. A jednak był człowiekiem Biblii, na co może naprowadzać poniższa próba refleksji, która wskazuje na bardzo głębokie wejście założyciela w biblijną koncepcję świata i człowieka.

 

Biblijny człowiek

 

Jak szuka Boga człowiek Biblii, jak rozpoznać osobę głęboko zakorzenioną w biblijnej wizji świata i człowieka? Literatura judaistyczna podaje trzy drogi do poznania żywego Boga. Pierwsza polega na odczuwania obecności Boga w świecie, w rzeczach. Druga – to odkrywanie Boga w Biblii. Trzecia – to święte uczynki. To właśnie odkrył Izrael na kartach Biblii: Bóg natury jest Bogiem historii, a drogą do Jego poznania jest wypełnianie Jego woli w konkretach ludzkiego życia. To była także droga duchowa bł. Edmunda: harmonijne łączenie natury, historii i religii. Duch Biblii przenikał jego życie.

 

Zdumieni czy obojętni

 

„Podnieście oczy w górę i patrzcie: kto stworzył te gwiazdy?” (Iz 40,26). Z jaką łatwością można zilustrować ten fragment życiową postawą bł. Edmunda! Wrażliwość na piękno świata stworzonego, które jakby gwałtownym porywem serca przenosiło go w świat tajemnicy, zdumienia, majestatu i piękna. Tak właśnie żyją ludzie Biblii – umieją rozpoznawać, widzieć ze świadomością, że nie wszystko zrozumieją, ale wszystko odnoszą do Boga. Bł. Edmund potrafił się zdumiewać, wielbić, oddawać cześć, dlatego znajdywał życiowe, ewangeliczne rozwiązania na takiej drodze, jak podano w Księdze Daniela (Dn 4, 31): „Gdy zaś upłynęły dni, ja, Nabuchodonozor, wzniosłem oczy ku niebu. Wtedy powrócił mi rozum”. Bez wrażliwości na naturę i świat stworzony, człowiek staje się wypłukany ze zdziwienia, staje się duchowo niewidzący, niesłyszący, nieczuły – obojętny.

 

Wierzący pamięta

 

Obserwując naturę, dostrzega się całe ciągi procesów. Spostrzega się regularność, stałość, prawa, następstwo. Natomiast ciąg naturalnych procesów ujawnia wydarzenia w nich zawarte. Wydarzenia są nagłe, nieprzewidywalne, nie można ich wyjaśnić, poukładać. Tworzą historię i dotyczą porządku duchowego, zachowują znaczenia nawet jeśli miną. Historię święta można nazwać widzeniem przeszłości w teraźniejszości. Biblia jest wiecznie teraźniejszym światem. Wprowadza Boga „tu i teraz”. Jego głoś wkracza w świat i prosi o pełnienie Bożęj woli. Chce objawić Samego Siebie w dziejach i wydarzeniach, które przenikają całą naturę. Zwyczajność przeniknięta jest nadzwyczajnością.

Każdy człowiek ma wiarę, każdy był na Synaju, każdy był w momencie stworzenia i słyszał: „Uczyńmy człowieka” (Rdz). Jednak potrzebujemy „światłych oczu serca” (Ef 1, 18). Wiary nie trzeba odkrywać, bo to nie jest kategoria odkrywczych zdobyczy kopernikańskich, ale ziemia obiecana do odzyskania na samym dnie serca. Aby ją odzyskać, trzeba mieć w sobie pokorne pragnienie słuchania Boga we wszystkich wydarzeniach życia człowieka, narodu, świata. Tak żyje Bóg w Biblii – prowadzi, mówi, czyni i czeka na odpowiedź człowieka. Biblia uczy pamiętać o Bogu we wszystkich wydarzeniach.

Z tym zadaniem dobrze sobie poradził bł. Edmund – umiał czytać historię swojego życie, kochał historię swojego narodu, miłował i szanował dzieje Kościoła. Ta umiejętność otwarła przed nim drzwi do widzenia Boga tu i teraz. Pozwolił na działanie w nim światła duchowego, wiary, która widzi. Pasują mi niesamowicie do Założyciela słowa Psalmu 36,10: „W Twojej światłości oglądamy światło”. Wiara to jasna pamięć, to wyzbycie się wszelkich przeszkód, które są objawami duchowej amnezji człowieka, który nie pamięta o Bogu, a ostatecznie nie wierzy.  Biblijny człowiek pamięta i widzi Boga „tu i teraz”.

 

Tysiące stron konkretów

 

Czytając „Dzienniki” założyciela, wertujemy tysiące stron opisujących codzienne, proste wydarzenia. Przewracając kolejne kartki, nie znajdziemy na dodatek chyba ani jednej, na której by nie było opisu natury, przyrody. Gdyby pokusić się na maksymalnie zwięzłe streszczenie „Dzienników”, to podsumowanie mogłoby być zastanawiające. Z jednej strony daleko ponad 3000 stron historii żmudnej i do bólu prostej codzienności, z drugiej – wnikliwe opisy delikatnych i uważnych oczu, wrażliwych na piękno, stworzenie i dobro. Co wynika z tych ponad 3000 stronic? Wyłania się w efekcie końcowych człowiek gorliwie służący Bogu, żyjący wiarą i refleksją, która odmienia się na tysiące konkretów w postawach miłosierdzia, miłości, poświęcenia, cierpienia, jednym słowem – świętości. Tysiące stron „Dziennika”, tysiące małych czynów miłosierdzia. Tak wyglądało życie wybitnego pedagoga i błogosławionego założyciela zgromadzenia.
Jak w gąszczu tej twórczej sylwetki dostrzec to, co działo się w jego relacji z Bogiem? Otóż były to dzieje człowieka głęboko biblijnego. Tak charyzmat zgromadzenia, jak i koncepcję pedagogiczną osadził na biblijnej koncepcji człowieka.

 

Kto tym kieruje?

 

Edmund Bojanowski widział drogę do rozwoju duchowego w harmonijnym łączeniu natury, historii i religii. Podstawą była prawda o ludzkim życiu, która uwrażliwiała na świat stworzony do tego stopnia, że w człowieku rodziła pytanie: „Kto tym kieruje? Kto jest Autorem?”. Pytanie o Stwórcę miało wprowadzić w uważne odkrywanie Boga osobowego i działającego w historii świata i konkretnego człowieka. Takim oto sposobem człowiek, w myśl bł. Edmunda, pielgrzymuje od świata naturalnego do nadprzyrodzonego, aby ostatecznie zadomowić się w świecie religijnym, duchowym. „W tajemnicach natury połączył Pan Bóg kolej następnego rozwijania się ludzkości (dziecko, kobieta i lud). Tajemnicy religijne łączymy z tajemnicami natury, a żywy potok Objawienia Bożego jest wychowaniem podrastającej ludzkości, która w Tajemnicach historii swojej łączy się z tajemnicami natury i religii” (Notatki bł. Edmunda).

 

Żywy potok Objawienia Bożego

 
W tak pojętej drodze życiowej nie ma granicy pomiędzy tym co naturalne i duchowe. Te dwie rzeczywistości przenikają się. „Żywy potok Objawienia Bożego” wypełnia całość, kieruje, otacza i ogarnia dając nieustanną możliwość od świtu ludzkiego życia  po zachód doczesnego życia odkrywać Boga obecnego aż do zmartwychwstanie człowieka i łaskę visio beatifica. Bł. Edmund porównuje Objawienie Boże do żywego potoku. Potok to werwa, życie, dynamizm. Tak Bóg wchodzi w życie człowieka: „Każdy dzień jest jakoby życie skrócone. Urodzenie i śmierć – przypomina nam pierwszą i ostatnią godzinę dnia każdego; w pierwszej, porannej godzinie życie się rozwija – w ostatniej wieczornej życie ustaje – obraz śmierci i zmartwychwstania. Cisza nocna przechodzi w gwar dniowy – niepokój dnia ciszą snu grobowego się kończy” (W Notatkach bł. Edmunda za: ks. Antoniewicz)

 

Wszystko po to, aby u kresu dotrzeć do początku Biblii

 

Bóg Żywy objawia się człowiekowi w ciągu całego życia. Punktem centralnym dla człowieka Biblii jest osoba Jezusa Chrystusa. Jak bardzo myśl bł. Edmunda jest zakotwiczona w samym środku Objawienia Bożego świadczy to, że właśnie w osobie Syna Bożego widział „punkt środkowy”: „Jezus Chrystus, przez którego modlić się mamy jest środkowym punktem tak historii jak i żywiołów wychowawczych” (Notatki).  Chrystus przynosi łaskę, która przemienia ludzkie serce w czystą miłość. To jest droga, którą prowadzi nas Słowo Boże aż do ostatnich słów Biblii, którą kończą słowa Apokalipsy: „Przyjdź, Panie Jezu!”(Ap 22, 20). Nieustanne wzywanie i przyjmowanie Jezusa Chrystusa w ludzkie życie przemienia człowieka, przywracając mu białą szatę chrztu – obraz i podobieństwo Boże.

Przemienione serce jest bliskie Bogu i jest proste. Objawia na zewnątrz to, kim jest w sercu. Niesamowite pozostają dla mnie ciągle słowa bł. Edmunda: „Prostota w znaczeniu, w jakim stworzono ten wyraz, jest to najściślejsze, najswobodniejsze, najczystsze objawienie tego, co w człowieku jest dobre, piękne, wzniosłe święte, jednym słowem Boskie”. Bóg wtedy żyje w duszy, w uczynkach, w człowieku. Jak bardzo biblijnym człowiekiem był bł. Edmund pokazuje to, w czym upatrywał cel życia ludzkiego: „aby człowiek stał się obrazem i podobieństwem Boga na ziemi”. W ten sposób z ostatnich stronic Pisma Świętego wędrujemy do pierwszych. Pozwalając Biblii czytać nasze życie, ostatecznie u kresu mamy dotrzeć do pierwszych stron tej świętej Księgi, aby przeżyć na nowo piękno początku – stworzenie człowieka z miłości. Według Edmunda, to zadanie na całe życie, aby przyjmując bogactwo Bożego Objawienia i naśladując Syna Bożego, dotrzeć do początku Biblii w głębi swojego serca, do raju i radosnej obecności ze swoim Stwórcą. Dotrzeć do Boga i w Nim pozostać.

 

Aby podsumować w jaki sposób była obecna Biblia w życiu bł. Edmunda, przytoczę przypowieść rabbiego Nachmana z Bracławia:

„Żył raz książę, który mieszkając z dala od swego ojca, króla, odczuwał wielką tęsknotę za domem. Kiedy pewnego razu otrzymał list od ojca, nie posiadał się z radości i przechowywał go jak skarb. Jednak radość i zachwyt, które zrodził list, pogłębiły jeszcze jego tęsknotę. Usiadł więc i zanosił słowa skargi: „Gdybym mógł tylko dotknąć jego ręki! Jeśli wyciągnąłby do mnie swą rękę, jakże bym ją uścisnął! Miłosierny ojcze, jakże pragnąłbym dotknąć przynajmniej twego małego palca!”.  I gdy tak się żalił, wiedziony płomiennym pragnieniem dotknięcia swego ojca, błysnęła w nim myśl: „Czyż nie mam listu, napisanego jego własną ręką? Czy ten królewski charakter pisma nie przypomina jego ręki?” I wielka radość rozbudziła się w nim na nowo”.

 

Życie bł. Edmunda jest jak list, po dotknięciu którego możemy odkryć Boga, który się nam objawia. Jego życie było czytelną Biblią. Codzienność życia ujawniała zbawczą historię wierzącego. W konsekwencji rodziła święte czyny pełnione zgodnie z wolą Bożą. Wnikliwe czytanie księgi życia bł. Edmunda wprowadzi nas w tęsknotę za Bogiem i za czytaniem Pisma Świętego, za szukaniem Boga, który się objawia. I odwrotnie, dogłębne słuchanie Bożego Słowa wyjaśni nam istotę i misję życia założyciela. Nie pozostaje w tym miejscu nic innego, jak jedynie zachęcić do lektury.

 

s.M. Daniela Veselivska