Aby poznać bł. Edmunda...
„Cudze chwalicie, swego nie znacie,
sami nie wiecie, co posiadacie.”
My, pielgrzymi, coraz głośniej zadawaliśmy sobie w tych miejscach pytanie: A co ja mogę zrobić dla Boga, dla świata i dla ludzi? Co mogę zrobić, aby moje życie nie przeszło szybko „jako błyskawica”, lecz zostawiło po sobie trwały i dobry ślad?
13-14 kwietnia 2024 r.to czas szczególnie darowany nam przez Pana. Kiedy zdecydowaliśmy się na udział w pielgrzymce śladami bł. Edmunda Bojanowskiego, nie wiedzieliśmy precyzyjnie, czego możemy się po niej spodziewać. Wypadało jednak dowiedzieć się więcej o Założycielu Zgromadzenia naszych Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, pooddychać jego powietrzem, przesiąknąć atmosferą miejsc, w których bywał, które tworzył i konstytuował… Poznać, a więc zrozumieć, jego życiową filozofię. Wartością dodaną było przyjrzenie się z bliska Wielkopolsce - części kraju niezbyt często znajdującej się na pielgrzymkowym lub tylko turystycznym szlaku.
Bladym sobotnim świtem osobiście szerokim uśmiechem i otwartymi ramionami przywitała nas na klasztornym parkingu na Kole s.M. Natalia Kempa, przełożona prowincji Warszawskiej, wyraźnie ucieszona obecnością pielgrzymów spieszących z różnych stron Warszawy oraz bliższych i dalszych okolic na rozpoczynającą się Mszą św. pielgrzymkę. Podczas Eucharystii i śniadania przygotowanego przez siostry czuliśmy się jak wielka wspólnotowa rodzina, choć przecież znakomitą większość ludzi widzieliśmy po raz pierwszy. Wkrótce wypełniliśmy autokar i ruszyliśmy w drogę. Było wśród nas kilkanaście sióstr służebniczek; Siedlce reprezentowało 10 osób (dwie siostry służebniczki i ośmioro cywilów - członków rodziny edmundowej.
Program był bardzo ambitny, ale s.M. Laureta Turek, jako przewodniczka, i s.M. Róża Olszewska, jako organizatorka pielgrzymki uważały, że damy radę. I wcale się nie myliły! Kiedy z perspektywy czasu zastanawiam się, jak to było możliwe, utwierdzam się w przekonaniu, że nasz błogosławiony patron wspierał nas nieustannie. Podczas autoprezentacji uczestników pielgrzymki trudno było oprzeć się wrażeniu, że różnymi drogami prowadził nas Pan na szlak edmundowego pielgrzymowania. Było wśród nas kilkanaście sióstr służebniczek pracujących w ochronkach i ZOL-ach oraz ok. trzydziestu cywilów pochodzących z różnych stron Warszawy, z Komorowa, z Siedlec a nawet z Radomia. Ciekawostką zapewne jest fakt, że dołączyli do nas także, niezrzeszeni we wspólnocie Rodziny Edmundowej, państwo Bojanowscy (sic!). Udział w pielgrzymce był dla nich ogromnym przeżyciem, czemu dali publiczne świadectwo. Jestem przekonana, że ich przynależność do wspólnoty bł. Edmunda jest tylko kwestią czasu.
Imponująca ogromną wiedzą s.M. Laureta oczekiwana i witana była we wszystkich odwiedzanych przez nas miejscach jak przyjaciółka, siostra najbliższa, swoisty brat-łata. Nie muszę oczywiście mówić, że my również „grzaliśmy się przy tym ogniu” i korzystaliśmy z koneksji i przyjaznych więzów naszej wyjątkowej przewodniczki. Po odwiedzanych obiektach oprowadzali nas, z nieskrywaną przyjemnością, proboszczowie, siostry służebniczki, zakonnicy, kustosze etc. Wszyscy byli ludźmi wielkiej wiary, nieprzeciętnej empatii i świadomości swego posłannictwa. Ani przez sekundę nie pozwolili odczuć, że wytrącamy ich z codziennego rytmu obowiązków, a nawet, jak w przypadku Górki Duchownej, odrywamy ks. proboszcza Przemysława od własnego przyjęcia imieninowego.
Z każdą godziną, każdym nowym miejscem, o istnieniu którego często nie mieliśmy dotychczas pojęcia, utwierdzaliśmy się w przekonaniu o niezwykłości życia i wiary bł. Edmunda Bojanowskiego- człowieka, któremu stan zdrowia nie pozwolił na skończenie seminarium duchownego. Nie mógł być księdzem, więc w imię Boga czynił ogrom dobra jako cywil: zakładał ochronki, pozyskiwał fundatorów, nadawał sens życiu niejednej prostej, wiejskiej dziewczyny, uczył je przedsiębiorczości, pedagogiki, handlu, literatury, języka, dobrych obyczajów. Mówił nie tylko o miłości Boga, ale także o miłości bliźniego. Borek Wielkopolski, Smolice, Jaszkowo, Jutrosin, Gostyń, Święta Góra, Grabonóg, Turew, Kopaszewo, Górka Duchowna, Luboń – to miejsca naznaczone obecnością Edmunda Bojanowskiego, miejsca naznaczone jego człowieczą posługą w zniewolonej zaborami dziewiętnastowiecznej Polsce. My, pielgrzymi, coraz głośniej zadawaliśmy sobie w tych miejscach pytanie: A co ja mogę zrobić dla Boga, dla świata i dla ludzi? Co mogę zrobić, aby moje życie nie przeszło szybko „jako błyskawica”, lecz zostawiło po sobie trwały i dobry ślad?
Pielgrzymka śladami bł. Edmunda Bojanowskiego, pielgrzymka wdzięczności w 25-lecie jego beatyfikacji, pracuje w nas po dziś dzień. Niektórzy z jej uczestników podzielili się niezwykle poruszającymi świadectwami życia, sięgnęli „do wnętrza trzew” i zatargali. Nasz p. kierowca okazał się również być człowiekiem wyjątkowo gorliwym i głęboko wierzącym. Piękna tego czasu darowanego dopełniła ogromem wiedzy i kunsztem przekazu s.M. Laureta, dbająca o pielgrzymów i ciągle częstująca „cukierkami od matki prowincjalnej” s.M. Róża, pięknie grająca na gitarze s.M. Laura Łomeć oraz wszystkie siostry promieniejące radością, uśmiechem od serca i wdzięcznością wobec bł. Założyciela ich Zgromadzenia. Powie ktoś, że to niewiele znaczy, ale spędzić dwa dni w towarzystwie dobrych i szlachetnych ludzi dla nas znaczyło bardzo, bardzo wiele. Wyrazem naszej wdzięczności będzie modlitwa wstawiennicza. Niech dobry Bóg wynagrodzi organizatorom trud włożony w zorganizowanie i zrealizowanie tej pielgrzymki, niech obdarzy łaską licznych powołań, aby Zgromadzenie rozrastało się na chwałę Pana i Maryi. Bóg zapłać!
W imieniu pielgrzymów
Mira Postrzygacz
Warszawa. Eucharystia na rozpoczęcie pielgrzymowania
Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Borku Wielkopolskim
Sanktuarium Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Smolicach
Ołtarz w kaplicy w Jutrosinie
Grabonóg - miejsce narodzin i wielostronnej działalności bł. Edmunda
Luboń. Przy sarkofagu bł. Edmunda Bojanowskiego
Turew. Kaplica przypałacowa
Pałac w Kopaszewie
Górka Duchowna. Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. "Probostwo przyjaciela".
Miejsce ostatnich miesięcy życia i śmierci bł. Edmunda Bojanowskiego.
GALERIA FOTOGRAFICZNA>>>
Można być kolejny raz w tym samym miejscu
i za każdym razem odkrywać je na nowo.
Święta Góra, późny wieczór, historia tego miejsca opowiedziana ustami młodego, pełnego energii kleryka sprawiła, że Sanktuarium zachwyciło mnie na nowo.
Zejście do podziemi, miejsca spoczynku poprzednich gospodarzy - tu jeszcze nie byłem. Przedziwny klimat sprawia, że jego dzieje stają się bardziej zrozumiałe, namacalne. Wszechobecna cisza sprzyja zadumie.
Poranna Eucharystia, jedna z wielu w życiu, a jednak wyjątkowa, bo sprawowana w rocznicę chrztu Polski. Wymowna, pełna treści homilia, wiara i patriotyzm, to wszystko jeszcze bardziej pozwalało zrozumieć czym żył założyciel Zgromadzenia.
Myślę, że warto przyjechać tu raz jeszcze, chociażby po to, żeby przejść tą drogą jaką z Grabonoga na Świętą Górę pokonywał bł. Edmund. Poznać to co widział, pokonać trud którego doznawał, cieszyć się pięknem, które go otaczało.
Krzysztof