Gdy coś się kończy i coś zaczyna...
Gdy coś się kończy i coś zaczyna...

"W dobrych zawodach wystąpiłem,

bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.“ (Tm 4, 6)

Dokąd biegnę? Gdzie zmierzam? Po co?
Czego lub kogo szuka moje serce?

 

Takie pytania warto stawiać sobie jak najczęściej, zwłaszcza na przełomie starego i nowego roku. W tym czasie właśnie żyjemy!

 

 

Św. Paweł porównuje nasze życie do zawodów. Zawody kojarzą się nam z wysiłkiem, zmaganiem, mają konkretne, często bardzo wymagające tempo. Praca, dom, obowiązki - wszyscy znamy zawrotną prędkość z jaką uciekają minuty i godziny, dni i tygodnie. A my wciąż gdzieś biegniemy, analizując w myślach wszystko to, co jeszcze jest do zrobienia. I tak bez końca. Zapominamy, że czasem trzeba się zatrzymać, złapać oddech, zobaczyć w jakim miejscu naszego życia jesteśmy i w jakim kierunku powinniśmy zdążać. Co więcej, potrzebujemy tych przerw, aby na nowo dostrzec tych, którzy nas otaczają, a których tak często obojętnie mijamy - nasze rodziny, przyjaciół, znajomych i co najważniejsze: samego Pana Boga. Dlatego właśnie potrzeba zatrzymania, złapania oddechu i ustawienia na nowo właściwej perspektywy na naszą codzienność.

 

 

A więc wróćmy jeszcze do słów św. Pawła, którymi rozpoczęliśmy ten artykuł. W czasie zawodów często zdarza się, ze przegrywamy z naszą własną słabością i jak wiemy, doświadczenie to nie jest obce także samemu Apostołowi Narodów. Jednak mimo to, pisze on, że „bieg ukończył” i że oczekuje przygotowanej dla niego w niebie nagrody. Rozpoczynający się już niebawem NOWY ROK w szczególny sposób przypomina nam o celu naszego biegu, którym jest życie wieczne. I nawet jeśli często upadamy lub słabniemy, Pan Bóg nie tylko nam tej nagrody nie odbiera, ale jeszcze posyła swojego Syna, aby towarzyszył nam na naszych drogach i umacniał nas w chwilach słabości. Dlatego nie musimy się bać lub czekać na jakiś nadzwyczajny moment, w którym będziemy przygotowani, by powiedzieć Panu Bogu swoje „Tak”. Warto robić to w każdej chwili, niezależnie od tego, czy doświadczamy właśnie naszej mocy, czy słabości. Patrzmy na Maryję, która uczy nas całkowitego zawierzenia. Ona ufała choć nie wiedziała co ją spotka. Wypowiedziała swoje „Fiat” pomimo zmieszania i niepewności. Pozwoliła się prowadzić Panu Bogu, wierząc i ufając, że On jest i czuwa nad każdym Jej krokiem.

 

 

Niech więc moje i Twoje serce będzie wypełnione tęsknotą spotkania z Nim. Proś z wiarą i szczerością o pomoc Ducha Świętego, a On na pewno przyjdzie ze swoimi darami. Dopiero wtedy masz szansę przekonać się, że jak to mówił św. Augustyn: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu”. Twoja codzienność nie będzie Cię już dłużej przytłaczać, ale wręcz przeciwnie: zagości w niej „(...)miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.” (Ga 5, 22-23)

 

 

Dlatego odwagi! Nie bój się zaryzykować, a przekonasz się,

że w dla Boga nie ma nic nie możliwego. Z Nim możesz wszystko!

 

Zaryzykujesz przyjąć postawę zaufania Bogu w Nowym Roku???

 

s.M. Julia Rosolovska