Maryja w moim życiu - świadectwo
Maryja w moim życiu - świadectwo

Miesiąc maj kojarzy mi się z modlitwą litanijną - modlimy się wyśpiewując piękno Maryi, Jej niesamowity blask świętości i Jej przeróżne cechy. Możemy przeglądać się w pięknie Maryi, zasłuchując się w poszczególne wezwania Litanii Loretańskiej, możemy odnaleźć cząstkę prawdy o nas samych.

 

Święta Maryjo…
Świętość jest niepowtarzalna. Każdy z nas jest do niej zaproszony. Ważne jest aby odkryć tajemnicę swego imienia, im bardziej jestem sobą tym bardziej jestem święta-bo nie ma drugiej takiej samej. To Maryja sprawiła, że Bóg daleki, niewidzialny stał się bliski. Możemy się nim zachwycić. To Maryja dała Jezusa.

 

My kobiety mamy tą niesamowitą właściwość, że możemy sprawiać, że staje się widoczne to czego nie widać na pierwszy rzut oka: dobroć, radość, piękno, wrażliwość, szczerość, wzruszenie, czułość, prawda. Nie widzimy tych rzeczywistości, a jednak kiedy pragniemy stają się one widoczne: w naszych spojrzeniach, w naszych uśmiechach, w naszych gestach, w naszych słowach, czynach, wyborach i postawach. Wtedy właśnie staje się podobną do Maryi, ponieważ to co jest dla mnie źródłem życia staje się życiodajne dla innych. Będąc otwartą na życie, które jest darem Boga, upodabniam się do Maryi. Dzięki temu Maryja jest dostępna dla każdego. To najbardziej zachwyca mnie w Maryi.

 


Tak naprawdę, to Ona pokazała mi, że to Jezus, Jej Syn, ma być na pierwszym miejscu. Tak też się stało. Będąc siostrą służebniczką NMP, buduję osobistą więź z Jezusem, ale Maryja, wbrew pozorom, nie jest gdzieś z boku. Cały czas mi towarzyszy, wskazuje na Chrystusa. Ta obecność ma znaczenie w codzienności, aby być świadkiem potrzebuję obecności Maryi w moim życiu. To Jej postawa ufnego zawierzenia w sytuacjach trudnych, niezrozumiałych jest drogowskazem. Maryja rodzi mnie do wiary.

 


Niepokalana potrafiła w pełni przyjąć spojrzenie Boga i otworzyć się na Jego miłość stając się Matką Zbawiciela. Ona otwiera dla mnie przestrzeń spotkania z Jezusem dającą pokój i pewność bycia przyjętą i kochaną. Przyjmując Maryję jako Matkę mogę stale odnajdywać swoją tożsamość dziecka i umiłowanego ucznia Jezusa, a także przyjąć zaproszenie do uczestnictwa w Jej misji, jako kobiety otwartej na Boże Słowo, na to, co mówi Pan Bóg. Dzięki Niej tajemnice Jezusa zaczynają przenikać do mojego życia i przemieniają od wewnątrz. Owocują przeżywaniem codziennej Eucharystii. Syn został dany Maryi jako Jej Nauczyciel i Mistrz - na przykładzie opowiadania o zaginięciu Jezusa w świątyni (por. Łk 2, 41-50). Dwunastoletni Jezus „samowolnie” oddalił się od rodziców, a oni trzy dni Go szukali. Po odnalezieniu Jezusa w świątyni swój niepokój wyraziła pytaniem: Synu, czemuś nam to uczynił? (Łk 2,48). Historia relacji Maryi z Jezusem spisana na kartach Ewangelii to dla mnie wielka szkoła uległości, pokory i bezgranicznego oddania. W czasie odbywającego się tam wesela Matka zwróciła się do Syna: Nie mają wina (J 2,3), a On odpowiedział Jej: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? [Czyż] jeszcze nie nadeszła godzina moja? (J 2,4). Mistrz uczy swoją Uczennicę całkowitego zawierzenia.

 


Maryja ukazywana w Ewangeliach najbardziej zachwyca mnie w doświadczeniu ciszy. Tylko Jej dostępne są doświadczenia zwiastowania i poczęcia w Niej Syna Bożego, lata życia ukrytego z Nim. Nie ma Maryi na górze Tabor, w czasie wielkich uzdrowień, przy rozmnażaniu chleba ani wskrzeszaniu martwych. Najwyraźniej nie te wydarzenia tworzyły Jej więź z Synem, ale to Ona jest obecna pod krzyżem. Kobieta najbliższa Jezusowi, Jego Wychowawczyni i Uczennica zarazem. Była świadkiem Jego życia w najintymniejszy sposób, niedostępny dla tłumu. Tym samym uwypuklona zostaje najważniejsza cecha Maryi – Jej skupienie na tym, czego pragnie sam Bóg. I do tego czuję się sama przez Nią zaproszona.

 

siostra służebniczka NMP NP