Nadmiar dobra nie szkodzi
Nadmiar dobra nie szkodzi

Dobry to ktoś, kto umie się zatrzymać i nie goni jedynie za załatwianiem własnych spraw. Czasem podarowanie kilku chwil uwagi i zainteresowania, uważne wysłuchanie czyjejś historii życia, wypicie z kimś kawy czy herbaty, zaproszenie na wspólny spacer – mogą uratować komuś życie. 

 

Bóg stwarzając człowieka, zasiał w nim ziarno dobra. To dobro – choć w małej postaci – może się rozwijać, dojrzewać, wzrastać i wydawać piękne owoce. Dobro będzie się pomnażać wówczas, gdy człowiek podejmie decyzję, gdy włoży trud i wysiłek, aby było go coraz więcej. Ważne jest zaangażowanie w rozszerzanie dobra wokół siebie. Codzienne życie przynosi takie sytuacje, które stają się doskonałą okazją do czynienia dobra.

 

Wygodne okulary


Okazuje się jednak, że można nie dostrzegać swoich „życiowych szans”  na dobre życie. Wystarczy założyć wygodne okulary, aby nie widzieć, albo widzieć to, co się tylko chce. Mogą to być okulary obojętności, niewrażliwości na los drugiego, płytkie, zapatrzone we własne sprawy. W ten sposób możemy dowiedzieć się czym nie jest dobroć. Nie jest to z pewnością postawa egoistyczna, która swoim spojrzeniem sięga nie dalej niż horyzont własnego świata. Egoizm zamyka na innych i sprawia, że nasze własne potrzeby wysuwają się na pierwszy plan i domagają się natychmiastowego zaspokojenia. Egoizm zawęża bardzo mocno pole widzenia. Sprawia, że nie patrzy się oczami serca, lecz kalkuluje na ile podejmowane działanie przyniesie jak największą korzyść. Egoizm koncentruje na sobie zamykając jednocześnie drzwi własnego domu i serca przed każdym zbliżającym się człowiekiem. Innych traktuje się wtedy jak wrogów, których trzeba jak najszybciej usunąć. Egoista martwi się o siebie i nie jest zdolny do jakiejkolwiek ofiary i wyrzeczenia. Nie potrafi się też cieszyć z osiągnieć innych ludzi martwiąc się jedynie o własne sukcesy. Brak dobrych oczu owocuje obojętnością i pustką.

 

Mieć odwagę otworzyć oczy na innych


Można jednak inaczej! Można patrzeć i widzieć! Człowiek dobry potrafi dostrzec na swojej drodze życia kogoś będącego w potrzebie. Ma on szeroko otwarte oczy. Dobry to ktoś, kto umie się zatrzymać i nie goni jedynie za załatwianiem własnych spraw. Dać komuś czas, pochylić się nad czyjąś niedolą – to są konkretne postawy pełne dobroci. Dziś, kiedy żyjemy w kulturze nieustannego pośpiechu, gdy wydaje się nam, że na nic nie mamy czasu,  warto się zatrzymać. Czasem podarowanie kilku chwil uwagi i zainteresowania, uważne wysłuchanie czyjejś historii życia, wypicie z kimś kawy czy herbaty, zaproszenie na wspólny spacer – mogą uratować komuś życie.  Te drobne gesty wyrażające czułą bliskość i pamięć mają niesamowitą wartość. To właśnie one nadają smak szarej codzienności. Sprawiają, że może stać się ona radosnym świętem. Jest czas wakacji, urlopów. A tak właściwie, to czy potrzeba (aż!) urlopu, aby mieć chwilę na dobroć? Trzeba chcieć być dobrym. Podarować siebie. Dobroć zamyka oczy na własne sprawy, a otwiera na tych, którzy żyją obok nas.

 

Pozwolić innym, aby także nas dostrzegli


I jeszcze jedna sprawa… Warto uczyć się przyjmować dobro. Niby proste, ale życie pokazuje, że to także wezwanie. Zapytajmy się, czy i  w naszym życiu nie zdarzają się momenty, kiedy czujemy się przybici, bezsilni, jakby powaleni przez ciężar trosk, zmartwień i niepokojów? Być może otrzymaliśmy ze strony innych ludzi ciosy raniące nas i sprawiające, że leżymy twarzą na ziemi? Może właśnie wtedy jesteśmy tymi, którzy potrzebują doświadczyć dobroci od innych? Czy w takich momentach przyznajemy się do tego? Czy potrafimy przyjąć czyjąś pomoc? Nieraz o wiele prościej jest okazywać pomoc niż zgodzić się na własną niemoc. Bowiem przez dawanie komuś wsparcia można podnosić swoją wartość i czuć się przez to „w porządku” wobec innych, a przyjęcie pomocy i dobroci wymaga pokory i uznania własnej słabości.


Nie wystarczy czynić cokolwiek


Pozwólmy zatem Jezusowi dać się prowadzić drogą dobroci. Niech całe nasze życie będzie przepełnione Jego obecnością i w niej znajdujmy siłę do czynienia dobra i rozszerzania go wokół siebie. I nie musimy się lękać, że przesadzimy z dobrocią. Św. Augustyn mówił, że nadmiar dobroci nie szkodzi. Bł. Edmund natomiast porównywał dobrą duszę do świecy, która sama się spala a innym przyświeca. Według naszego Założyciela warto być dobrym i to bez stawiania granic, aż po utratę życia. Ważne, by dobro dawało światło innym, a nie było tylko zwykłą, hałaśliwą i rozkojarzoną filantropią. Nie wystarczy czynić cokolwiek, warto służyć dobrem i wiedzieć dla k(K)ogo.

 

s.M. Serafia Szymik