Nakarmieni Bogiem wracamy na niziny - cz.3.
Nakarmieni Bogiem wracamy na niziny - cz.3.

Wakacje dobiegają końca. A co z naszymi wakacyjnymi szlakami, spotkaniami, przeżyciem trudu, ale i piękna bliskości Boga? Niech wędrówka trwa nie tylko we wspomnieniu, na zdjęciu, ale przede wszystkim w sercu człowieka gór! Jesteśmy powołani na szczyty piękna życia! Niech Uczta Górska trwa!

 

 

 

Ludzie gór
Wystarczy przyjrzeć się ich twarzom wysmaganym wiatrem i spalonym słońcem, ogorzałym, przemienionym przez codzienną „twarzą – w twarz” z Panem Gór. W górach nie ma tłumów miasta. Spotykasz na szlakach ludzi… im wyżej, tym mniej. Ludzi prawdziwych, bez masek, przemienionych, pokornych, wędrowców - niektórych – pielgrzymów, przeoranych trudem, poszukujących, otwartych na PIĘKNO; Boga, drugiego człowieka i przyrody. Bożych wojowników zmagających się z górami, z pogodą, z własną słabością, z życiem…a może i z Bogiem. Ludzie gór dzielą się tym, co mają ze spotkanymi w drodze; pozdrawiają, wymieniają doświadczeniem, poczęstują…solidarni, zawsze pomogą.

 

 

 

Górska uczta
Wiele razy chodziłam po górach z ludźmi młodymi. Wielu z nich było dobrze sprawdzonymi „góralami” we wspólnych wędrówkach. Co roku przemierzaliśmy także Karkonosze. Jeden dzień, obowiązkowo szczytami ze Szklarskiej Poręby przez Śnieżkę do Karpacza. Piękna, długa trasa. Na szczycie Śnieżki dowiaduję się, że moja młoda ekipa wpadła na szalony pomysł pieszego powrotu tą samą trasą, tego samego dnia. Nie byliśmy na to przygotowani. Po przedstawieniu im trudności i wspólnych argumentach za i przeciw a także znając ich możliwości fizyczne oraz miłość do gór, zgodziłam się. Była cudowna pogoda. Przepiękne widoki. Świat u naszych stóp. Ciągle szliśmy w stronę słońca, ku jego zachodowi. Czas mijał prędko a z nim przyspieszaliśmy kroku. Słońce zniżało się za horyzont gór roztaczając wokół pomarańczowo- złotą poświatę. W tym biegu ku słońcu dotarliśmy do schroniska na Hali pod Łabskim szczytem. Zapadał wieczór. Zmęczeni, spragnieni i głodni zasiedliśmy za stołem. Okazało się, że bufet był już nieczynny. Nadzieja pokrzepienia sił prysła. Przed nami jeszcze droga zejścia na dół do miasta. Krótko po nas do schroniska weszła rodzina; rodzice z synem. Planowali tam nocleg. Byli dobrze przygotowani. Zasiedli przy sąsiednim stole i zaczęli przygotowywać kolację. Wywiązała się rozmowa. Kobieta zauważyła głodne spojrzenia dziewczyn. Podzielili się z nami swym prowiantem. Podarowali nam bochenek chleba, kostkę masła i konserwę turystyczną  Miałam tylko jeden nóż. Kilkanaście osób siedziało wokół ciężkiego drewnianego stołu. Jedna z dziewczyn kroiła chleb. Zauważyłam przejmującą ciszę i oczy wszystkich wpatrzone w ten bochenek, i spadające na stół okruchy. Prawdziwe misterium chleba. Cudowne rozmnożenie. Nic nie zakłócało tej ciszy i atmosfery sacrum. Kiedy wszystko było gotowe odśpiewaliśmy radosną modlitwę rozpoczynającą tę niezwykłą agapę. Nikt nie miał wątpliwości; Pan obficie zastawił nam stół. Nakarmił nas do syta swoim PIĘKNEM, chlebem i miłością.

 

Wdzięczni Bogu i ludziom wyruszyliśmy w dalszą drogę już nocą . Szlak oświetlała lampa księżyca i gwiazdy. Szczęśliwi biegliśmy w dół. Radosnym sercem modliłam się:
„Pan jest Pasterzem moim…
niczego mi nie braknie..
Chociażbym chodził ciemną doliną,
Zła się nie ulęknę,
Bo Ty jesteś ze mną” ( Ps, 23 )

 

 

 

Nakarmieni Bogiem
„Będę śpiewał ku czci Pana,
Pan jest moją mocą i źródłem męstwa!
Jemu zawdzięczam moje ocalenie”. ( Wj 15, 1-2 )

 


Wracamy na niziny. Niosę GÓRY w sobie. Pan idzie ze mną.  Podczas wędrówki krokami odmierzam różaniec. Przeplatają się Tajemnice, tak jak na górskim szlaku; pogoda i droga- to na dół, to wzwyż. Pora iść w góry! Nie wolno mi zostać w dole duchowym, choć wydaje się to znacznie wygodniejsze. Trzeba mi zapierać się samej siebie i piąć się w górę – aż ujrzę prawdziwego Boga na Syjonie. ( Ps 84,8 ) Wiem, że w tym roku nie pójdę w góry, jak ubiegłego lata. Ale ciągle noszę je w sobie… i wspinam się na inne szczyty, duchowe góry…i mam nadzieję, że jeszcze będę się wspinać… na pewno w GÓRACH NIEBA !

 

s.M. Eligia Pietruska

 

Idź karmić się pięknem - cz.1.

Na Kalatówkach, przy pustelni św. Brata Alberta przeczytałam kiedyś w gablocie mądre słowa: „Idź karmić się pięknem, jak chlebem z dłoni Boga”. Wakacje to dobry czas, aby „iść karmić się pięknem”: Pięknem przyrody, krajobrazów, pięknem ciszy, czystego powietrza …pięknem drugiego człowieka, PIĘKNEM BOGA.

Wszechświat, w którym żyjemy pełen jest PIĘKNA. Jest jak stół podczas uczty bogato zastawiony przez Boga. Każdy może coś znaleźć i wybrać dla siebie. Nakarmić się do syta; swoje oczy, serce, duszę, myśli, wyobraźnię...
   

 Mieszkanie Boga.
„Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana,
do świątyni Boga Jakuba !
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami” (Iz 2,3).

 


Chcę Cię zaprosić w góry. Dlaczego góry? - zapytasz. To sam Bóg wybrał góry, jako miejsce spotkania. Na górach najczęściej objawiał swoją Miłość i troskę o człowieka, tam go wychowywał. Tam objawiał swoją moc. Góry są pełne chwały Bożej, potęgi, wielkości, wieczności, wszechmocy Boga… Łączą Niebo z ziemią. Świadczą o tym góry biblijne, Boże Góry: Moria, Horeb, Synaj, Nebo, Hermon, Syjon, …Góry Judzkie, Góra Kuszenia, Tabor, Góra Błogosławieństw, Golgota… Jezus na góry wychodził, aby się modlić – rozmawiać ze swym Ojcem. Na górach nauczał, karmił lud, przemienił się… Na Górze nas odkupił przez swoją mękę i śmierć na krzyżu. Góry są Boskim Oratorium, gdzie nieustannie Boga chwalą wszystkie stworzenia.
Misterium Boga.


„Przed Nim kroczą majestat i piękno”… (Ps 96)

 



W górach można „dotknąć Boga”. Spotkać się z Nim „twarzą w Twarz”. Widzieć gołym okiem stwórczą fantazję Boga. Transcendencję. Góry przenoszą nas w wymiar wieczności. Zanurzają w tym, co z Boga. Emanuje w nich Sacrum. Są zapowiedzią „nowej ziemi i nowego nieba”. Przekonujesz się, że bardziej należymy do Nieba niż do ziemi. Tu Bóg wprowadza nas w swoją niesłychaną tajemnicę. On mówi do nas często bez słów. Potrzebnych wyrazów dostarczają nam góry. Jest to często tajemny język. W górach rozumiesz to, czego nie da się wysłowić. Pan Jezus powiedział: „Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”. (Łk 19, 37-40)  
Bez słów, w kompletnej ciszy, rozlewa się na nas czułość Boga. Tu jest Raj, tu Miłość Boga udziela się łagodnie i z mocą. W tym PIĘKNIE Bóg ogarnia nas zewsząd, całkowicie obejmuje w posiadanie, czujemy się owładnięci przez Jego Ducha Świętego. Już nie jesteśmy zdolni wypowiedzieć ani jednego słowa, tylko spojrzenie miłości, kontemplacja… Milczenie pełne zachwytu i podziwu, wdzięczność… patrzenie miłości.

 

Świt na Świnicy

„Jesteś pełen światła – potężniejszy niż góry odwieczne”. ( Ps 76,5 )

 Na szczycie, zanurzeni w chmurach oczekujemy wschodzącego słońca. Jesteśmy nad chmurami. Szczyt wybija się nad ich białą puchową przestrzeń. Z tej pierzastej bieli, jak z liliowych pól wzbija się krąg słońca. Podnosi się z dołu ku szczytowi i wszystko zalewa swym światłem. „Bóg zajaśniał z Syjonu, korony piękności…Wzywa z góry niebo i ziemię… Na górze Syjon będzie ocalenie i będzie ona święta…” ( Ps 50,2-4 )
W świętym milczeniu uczestniczymy w cudzie nowego poranka. To przebłysk z tajemnicy stwarzania piękna istnienia. Objawia się Bóg, Wszechmogący Stwórca. Jego Opatrzność w każdy dzień wszystko czyni nowym…

 

Zamyślenia na szlaku - cz.2.

Wszechświat, w którym żyjemy pełen jest PIĘKNA. Jest jak stół podczas uczty bogato zastawiony przez Boga. Każdy może coś znaleźć i wybrać dla siebie. Nakarmić się do syta; swoje oczy, serce, duszę, myśli, wyobraźnię...
   
 
 

Odwieczne GÓRY
„Zanim góry narodziły się, nim ziemia i świat powstały, od wieku po wiek Ty jesteś Bogiem” (Ps 90,2 )Wokół bezkres górskich szczytów okrytych białymi czapami śniegu. Bezkres błękitu wokół, olśnione chmury, nieba lazury… Wieje mocny wiatr. Po niebie płyną białe obłoki. Z zapartym tchem obserwuję ten taniec stwórczy. Zastanawiam się, gdzie kończy się, a gdzie zaczyna horyzont górski. Ciągle łączą się, mieszają ze sobą, te góry ze skał i te z obłoków. Tak jakby Stwórca zapraszał nas na niebiańskie szlaki Odwiecznych Gór. Góry to Boży Eden, którego, zdaje się nie dotknął dramat upadku. Skrawki ziemi zakryte przed wpływami Złego. Majestatyczne szczyty wznoszące się ponad malownicze doliny, niebieskie tafle jezior, morze mgieł, szemrzące potoki i huczące wodospady…Kontempluję PIĘKNO, przed którym bledną wszystkie piękności. Tracę poczucie czasu. Jak pisał Adam Mickiewicz: „Bóg chwilę we wieczność zaklina”. Góry są znakiem wierności Boga: „On skała, On bowiem jest Bogiem wiernym”. ( Pwt 32,4 ) Bóg w górach nadaje naszemu życiu nową perspektywę i decydujące ukierunkowanie: Wzwyż, w Miłość, w Wieczność. Tam można zobaczyć, jak rozciągają się nowe horyzonty i pola wieczności, nowe ścieżki, po których nam iść, ku górze, ku Bogu, ku Niebu…

 

 

 

Przedsionek Nieba.
Na szczytach tęsknota za Niebem wydaje się bliższa spełnienia. Siedzimy na Szpiglasowej Przełęczy, jakby na ławce w poczekalni przedsionku Nieba. Góry skąpane w słońcu. Po jednej stronie rozciąga się Dolina Pięciu Stawów, Orla Perć, Świnica…a po drugiej, Morskie Oko, Czarny Staw i jeszcze wyżej Rysy…Oszałamiające PIĘKNO napełnia harmonią i pokojem. Przedsionek Nieba. Krok w wieczność. Wielka Cisza. Jak to opisać? Oniemiała w tym PIĘKNIE się zatapiam… W absolutnym uniesieniu trwam zjednoczona z Bogiem…Czas się zatrzymał. Wyrywa się w myślach: „Chwilo trwaj wiecznie”…Tak będzie wtedy…o krok za granicą śmierci.

 

 

 

Szkoła życia
„Wszechmogący Pan jest moją mocą. Sprawia, że moje nogi są chyże jak nogi jeleni i pozwala mi kroczyć po wyżynach”. ( Ha 3,19 )
Góry nie tylko dają nam wytchnienie i poczucie wolności, ale uczą też życia: odpowiedzialności, przezorności, rozwagi, pokory i szacunku. Tam chodzi się z głową w chmurach, jakby zanurzoną w Niebie, a nogami mocno opartymi o skałę,…często kamienistą drogą. Chodząc po górach mierzymy się z naszą ludzką kondycją, zmagamy się z naszą słabością. Idąc na szczyt nie można zatrzymać się w połowie drogi, aby osiągnąć cel. O szczyt trzeba zawalczyć…zmęczyć się, pokonać przeszkody i siebie…Góry zachwycają, inspirują, porządkują wiele ludzkich spraw. Dają poczucie wewnętrznego wyzwolenia, oczyszczenia, niezależności, absolutu piękna. Wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność. Tu uświadamiasz sobie: „Potykamy się nie o góry, ale o kamyki”. Porządkujesz swoją hierarchię wartości. Góry pomagają nam uświadomić sobie, ile mamy siły. Trudne warunki, strome podejścia, ogromne zmęczenie- tak często wydaje się nam, że nie damy rady, mimo to nie poddajemy się i pokonujemy własną słabość. Później, gdy powrócimy na niziny, świadomość ta pomaga nam w codziennych sytuacjach. One dają wiele sił i hartu ducha, tym, którzy po nich chodzą. W obliczu potęgi gór człowiek jest maleńkim ziarenkiem piasku a jednak czuje się nieskończenie kochany przez Boga. Bóg dyskretnie towarzyszy nam w tej drodze wspinaczki na Szczyt, dzieli radości, trudy i łzy, nie oczekując nic w zamian.