Wewnętrzna walka
Wewnętrzna walka

Moja Filomeno.


Miła mi bardzo Twoja otwartość i szczerość, z jaką wyznajesz niepokój i tęsknotę, co Twoją duszę opanowały. Ale niech Cię to nie trwoży.

 

Rozważ tylko jaki to w sercu usłyszałaś głos, który Cię powołał do służby Najświętszej Panny. Musiała być w tym głosie wielka moc i świętość, kiedy zaraz, bez zwłoki, pobiegłaś za nim i świat porzuciłaś bez żalu. Sama piszesz, że czułaś się tak szczęśliwą, iż byłabyś wolała umrzeć, niż nazad do świata powrócić. Otóż Pan Bóg zwykł takim sposobem dla pociągnienia dusz ku sobie, obdarzać je na początku słodkością natchnień i uścielać im drogę jakoby kwiatami. Potem zdaje się, jakby te dusze opuszczał i wszelką słodycz w gorycz tęsknoty zamieniał, a to czyni Bóg dlatego, żeby doświadczył ich stateczności w żywocie duchownym, więc im każe walczyć i biedzić się, dopóki mężnie nie zwyciężą pokus i przeciwności nie pokonają. Wtedy dopiero owych pierwszych słodyczy duchownych i pociech niebieskich drugie tyle im przydaje - i ten to jest żywot anielski, w którym nie czuć już ani krzyża, ani boleści, ani tęsknoty, ani goryczy, jeno samą szczęśliwość życia oddanego Bogu. Wytrwaj tę walkę, zwycięż za łaską Bożą nacierające na Ciebie pokusy, a po wewnętrznej burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę, która przyświecać Ci będzie już na tej ziemi jako zwiastunka przyszłej niebieskiej jasności i wesela wiekuistego.


Z pociechą serca dowiaduję się, że Ci Najśw. Panna swoją przyczyną dopomogła już uciszyć w sercu pierwsze niepokoje. Niech Cię i nadal ze swej Opieki nie wypuszcza i wszelkie łaski potrzebne uprasza, czego Ci z całego serca gorąco życzę i mile Cię pozdrawiam, a o modły proszę.

                                                                                               

                                                                                                                                                                                                 E. Bojanowski

(27.08.1867)