Wielki Tydzień z bł. Edmundem
Wielki Tydzień z bł. Edmundem

Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony,
na wieczne czasy bądźże pozdrowiony!
Gdzie Bóg, Król świata całego
dokonał życia swojego.

 

Sylwetka osobowości bł. Edmunda Bojanowskiego odsłania się najwyraźniej na tle Jego życia wewnętrznego, które budował na fundamencie Słowa Bożego i Sakramentów św., a zwłaszcza Eucharystii, która w sposób szczególny uobecnia Mękę Zbawiciela. Wśród wielu nabożeństw, jakie praktykował, znaczące miejsce w jego życiu zajmowało nabożeństwo do Męki Pańskiej. Nosił szkaplerz męki Pańskiej, co piątek przystępował do spowiedzi, a także Komunii Świętej. Spojrzeniem głębokiej wiary dostrzegał osamotnionego i cierpiącego Zbawiciela w ludziach chorych i cierpiących, których często nawiedzał. Wrażliwość Ojca Edmunda pozwalała mu także dostrzegać obecność Chrystusa umęczonego w otaczającym świecie. Nawet w najprostszych znakach i rzeczach potrafił dostrzec symbole męki Chrystusa.

Przed nami Wielki Tydzień. Spróbujmy zobaczyć w jaki sposób paschalne prawdy wiary przeżywał bł. Edmund Bojanowski.

 

Symbole i odniesienia

W Dzienniku bł. Edmunda Bojanowskiego czytamy:



Oglądałem dziś u sióstr w Ochronie kwiat męki Pańskiej, który się nader pięknie rozwinął. Najpierw są blado zielone listki, które otulają pękówkę, na nich stoją wilgotne kropelki, niby pot ogrojcowy, potem na nich leży wieniec błękitnych promieni ostrych, jakby cierniowa korona, ze środka tej korony sterczy pięć pręcików niby pięć ran, a nad tym wszystkim trzy ciemne leżące odnóżki w zupełnym podobieństwie do gwoździ. Wprawdzie trzeba było żywej wyobraźni pobożnej, aby w tym upatrzyć podobieństwo narzędzi męki pańskiej stąd nadać nazwę kwiatkowi, lecz istotnie dziwnie zestawione są te symbole czemuż by ich pobożna wyobraźnia w tym kwiecie upatrzyć nie mogła. (Dz. 2.07.1853)

 

 

 

W innym miejscu zapisał:

Dziś pierwszy raz w tegorocznym Poście kupiłem obwarzanków i przypomniałem sobie com słyszał od kogoś, że one należą do licznych symboli męki Pańskiej i podobno w ich kształcie chciano przedstawić wiązkę powrozów foremną, którymi krępowano Zbawiciela. (Dz. 3.03.1854)

 

Z Matką Bolesną pod krzyżem

 

Dla pogrążonych w żałobie po Wielkim Piątku uczniów Jezusa sobota była dniem największej próby. Dla współczesnych Wielka Sobota jest dniem ciszy i oczekiwania na Zmartwychwstanie. Według Tradycji apostołowie rozpierzchli się po śmierci Jezusa, a jedyną osobą, która wytrwała w wierze, była Bogurodzica. Dlatego też każda sobota jest w Kościele dniem maryjnym.



Bez Niej trudno byłoby żyć na świecie – to słowa zapisane przez bł. Edmunda. On pokochał Maryję i powierzył Jej całe swoje życie. Niepokalaną nazywał swoją Panią, Doradczynią i Matką. Jej powierzał wszystkie swoje dążenia i plany. Do Niej przychodził ze wszystkim, co przeżywał – w radości i w cierpieniu. Pisał w Dzienniku: Stoi przede mną na stoliku krzyż, stoi biała figurka Najświętszej Panny. Do Nich się ucieknę i w modlitwie będę szukał pociechy. (Dz. 13.05.1853)

Nasz Ojciec Założyciel w swym życiu bardzo umiłował Maryję, do Niej się uciekał po radę i światło, u Niej szukając pocieszenia… i to właśnie Jej opiece powierzył nasze Zgromadzenie! Właśnie Ona ma być dla każdej Służebniczki, czyli dla każdej z nas wzorem, wzorem wiernego trwania przy Jezusie – tak jak Ona do końca…

Wpatrzony w Maryję wytrwał przy krzyżu Jezusa … Z niego czerpał moc i siłę zwłaszcza w chwilach trudu i cierpienia… Z nim złączył całe swoje życie.

 

 

Wielki Piątek

 

Bł. Edmund Bojanowski czas Wielkiego Postu przeżywał zawsze w zjednoczeniu z cierpiącym Chrystusem starając się uczestniczyć w nabożeństwach Drogi Krzyżowej. Także Liturgię Wielkiego Tygodnia przeżywał bardzo głęboko; pozostawał dłużej na adoracji i rozmyślaniu nad  tajemnicami wiary.


W Wielki Wielki Piątek 6.04.1855 r.  zapisał: Pogoda i dosyć ciepło. Poszedłem do kościoła o 9-tej, zostałem jeszcze na liturgię. Prześliczny śpiew żałobny towarzyszył przeniesieniu P. Jezusa do grobu.  Po południu o 3-ciej pojechaliśmy na pasję. Kazanie miał ks. Preibisz. Zatrzymawszy się dłużej w kościele, wracałem pieszo.

 

 

 

Wielka Sobota

 

Sobota to czas czuwania i straży nad grobem Jezusa. Także i nasz Ojciec Założyciel był człowiekiem czuwającym, czuwającym wiernie na modlitwie, człowiekiem głębokiej wiary. Jako człowiek modlitwy i zawierzenia, moc i siłę do życia opartego na Ewangelii czerpał z pełnego, niemal codziennego uczestniczenia we Mszy Św.

Wielka Sobota to czas oczekiwania na Zmartwychwstanie. Od samego rana w Wielką Sobotę odbywa się adoracja Najświętszego Sakramentu. 

Nasz bł. Założyciel niejednokrotnie wiele godzin trwał na adoracji Najświętszego Sakramentu, ucząc się od Chrystusa Eucharystycznego całkowitego zgadzania się z wolą Bożą, przyjmowania tego, co trudne. Czerpał z Eucharystii siłę do pokonywania codziennych trudności i wyzwań. Rozumiał, że jest Ona źródłem i centrum życia chrześcijańskiego.

 

W Dzienniku pod datą 15.04.1854 r.  w Wielką Sobotę zapisał: Poszedłem do kościoła po ósmej, byłem na całem długiem dzisiejszem wielkosobotnim nabożeństwie… Przyszedłszy do Instytutu… nawiedziłem grób ustrojony w naszej kaplicy. Muszę wyznać, że mię wielce ujęło nader gustowne i piękne ubranie grobu. W przyćmionej kaplicy owe grupy wybornie zrobionych świerków z drzewek gwiazdkowych, kępy białych lilii i wijące się bluszcze nad wgłębieniem grobu, oświecone błękitną lampą wiszącą, prześlicznie się wydawały.

 

 

 

 

Paschalne światło

 

Wielkanoc zaczyna się w sobotę po zachodzie słońca. Rozpoczyna ją liturgia światła. Na zewnątrz kościoła kapłan święci ogień, od którego następnie zapala się Paschał – wielką woskową świecę, która symbolizuje Zmartwychwstałego Chrystusa. Na paschale kapłan żłobi znak krzyża, wypowiadając słowa: „Chrystus wczoraj i dziś, początek i koniec, Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność, Jemu chwała i panowanie przez wszystkie wieki wieków. Amen”. Umieszcza również pięć ozdobnych czerwonych gwoździ, symbolizujących rany Chrystusa oraz aktualną datę.

 

Następnie Paschał ten wnosi się do okrytej mrokiem świątyni, a wierni zapalają od niego swoje świece, przekazując sobie wzajemnie światło. Niezwykle wymowny jest widok rozszerzającej się jasności, która w końcu wypełnia cały kościół.

Bł. Edmund zapisał: Wczoraj w nocy przy księżycu poszedłem o ½ 12tej do kościoła na rezorekcję. Noc pogodna sprowadziła mnóstwo ludzi. Procesja zaczęta o samej północy, była prześliczna: śpiew Zmartwychwstania rozlegał się po ciemnym kościele. Świecił tylko grób mnogiem światłem świec i lamp kolorowych, błyszczących śród mgły kadzideł, a w innych ciemnych zakątkach kościoła poświecał tylko srebrny blask księżyca przez okna. Śród gry tych świateł, cierni i wonnych obłoków kadzideł, płynął powolny orszak procesji i czerwone nad nim chorągwie. (Dz. 16.04.1854 r.)

 

 

 

Procesja o świcie

 

Wigilia Paschalna kończy się Eucharystią i procesją rezurekcyjną. Procesja ta pierwotnie obchodziła cmentarz, który zwykle znajdował się w pobliżu kościoła, by oznajmić leżącym w grobach, że Chrystus zmartwychwstał i zwyciężył śmierć.

 


W Dzienniku pod datą 16.04.1854 r.czytamy: O drugiej poszliśmy na spoczynek. Przed czwartą zastukano do drzwi, donosząc, że bryczka już zaprzężona czeka na nas, którą natychmiast pojechaliśmy na rezurekcję do Fary. I tu procesja była prześliczna wokół kościoła, po cmentarzu, przy purpurowym blasku wschodzącego słońca.

 

 

 

Ojcze Edmundzie, dziś zwracamy się do Ciebie jako przykładu prostej i głębokiej modlitwy. Całe Twoje życie było nią przepojone. Modlitwa była dla Ciebie siłą. Potrafiłeś modlić się: już nie słowami i myślą, tylko samym sercem i pełnością ducha (Dz. 30.08.1854 r.). U kresu życia trwałeś w nieustannej modlitwie, w zjednoczeniu z Bogiem: Modlitwę kończę – którą nie wiem kiedy zacząłem.

 

Naucz nas, ukochany Ojcze, takiej żarliwej i przemieniającej modlitwy. Pragniemy, trwać przy Bogu i przed Bogiem jak Ty. Wyproś nam u Boga łaskę modlitwy nieustannej, głębokiej i prawdziwej, która będzie dla nas siłą do trwania na drodze naszego powołania. Siłą w chwilach cierpienia…

 

 

Surrexit Dominus vere

 

 

 

Ojcze Edmundzie! Wierzymy głęboko, że dziś w niebie śpiewasz Bogu Exultet, na chwałę!!!

Wierzymy, że weselisz się wraz z zastępami Aniołów w niebie! Weselisz się jako wierny sługa Boga!


Dziś dziękujemy Ci Ojcze za przykład Twego życia całkowicie oddanego Bogu! Całkowicie z Nim zjednoczonego!!!

Dziękujemy, że dzięki Tobie na tej ziemi brzmiały dzwony głoszące zbawienie, że Król tak wielki odniósł zwycięstwo!”.

Amen.

 

Surrexit Dominus vere

 

 

Teksty na podstawie:

s.M. Bernadetta Dąbrowska