Wyznaję to, w co wierzę
Wyznaję to, w co wierzę

Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem,
i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych
– osiągniesz zbawienie.
Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia,
a wyznawanie jej ustami – do zbawienia.
(Rz 10,9-10)

 

 

Wiara winna być wyznawana. Wyznanie winno płynąć z serca. Nie wystarczy wypowiadanie prawd, co do których w sercu nie ma się głębokiego przekonania i za którymi nie idzie sposób postępowania. Nie wystarczy na spotkaniu modlitewnym przyjąć Jezusa wypowiadając zgrabną formułkę „Jezus jest Panem”. Gdy Paweł mówi o wyznawaniu ustami panowania Jezusa, ma na myśli nie tylko wypowiadanie określonych słów, lecz cały sposób życia. Usta wskazują w tym wypadku na całego człowieka. Apostoł sięga więc po figurę literacką zwaną pars pro toto.

 

Dowód? Bóg prorokuje przez Izajasza: „Wtedy będziesz się rozkoszował Panem, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem twojego ojca, Jakuba, bo usta Pana to wyrzekły” (Iz 58,4). Bóg nie ma ust w ludzkim rozumieniu. Fraza „usta Pana to wyrzekły” mówi po prostu tyle, że Bóg to powiedział i będzie wierny swej obietnicy. Podobnie z wyznaniem „Jezus jest Panem”. Prawdę tę wyznawać należy całym swoim życiem.

 

Pewnego razu, gdy na drodze Jezusa stanęli dwaj opętani, zły duch przemówił przez nich, zwracając się do Jezusa: „Czego chcesz od nas, Synu Boży?” (Mt 8,29). Jezus nakazał im milczenie. Innym razem Piotr powiedział do Jezusa: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Jezus pochwalił go za to wyznanie. To samo stwierdzenie, iż Jezus jest Synem Bożym, pada z ust demonów i z ust apostoła, reakcja Jezusa jest jednak całkowicie odmienna.

 

Oto, w jaki sposób komentuje te sceny św. Augustyn:

„Wybaczcie! Jakież to słowa wypowiedziały demony? ‘Wiemy, kim jesteś: Synem Bożym’. Odpowiedzią było: ‘Zamilczcie!’ Lecz czyż nie wypowiedziały one tych samych słów, które wypowie Piotr, kiedy Jezus badając apostołów, zapytał: ‘Za kogo uważają Mnie ludzie?’. Po tym, jak przytoczyli mu opinie innych, Jezus dołączył precyzyjne pytanie: ‘A wy, za kogo Mnie uważacie?’. Piotr odpowiedział: ‘Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego’. Ta sama odpowiedź u demonów i u Piotra, ta sama odpowiedź u złych duchów i u Apostoła. A jednak demonom odpowiedziano: ‘Zamilczcie!’, podczas gdy Piotrowi: ‘Błogosławiony jesteś!’. To, co stanowiło element odróżniający, niech będzie nim dziś dla nas.

 

Co popychało demony do wykrzykiwania tego, co wykrzykiwały? Strach.

Co popychało Piotra? Miłość. Sami zatem wybierajcie! (Sermo 234,3).

 

Jeśli jestem przepełniony miłością do Ojca, jeśli jestem wdzięczny Jezusowi za dar odkupienia, jeśli Duch Święty rozlewa swe dary w moim sercu, wówczas w naturalny sposób będę o tym mówił. Jezus stwierdził, że „z obfitości serca mówią usta” (Łk 6,45). Jednak na tym nie koniec. Słowa, które wypowiadam, powracają do mojego serca.

 

„Owocem ust nasyci człowiek wnętrze, pożywi się plonami swych warg. Życie i śmierć są w mocy języka, jak kto go lubi używać, tak i spożyje zeń owoc” (Prz 18,20-21).

 

Owocem ust są wypowiadane przeze mnie słowa. Jeśli są to słowa pełne wiary, nadziei i miłości, wówczas umacniam się na drodze zbawienia. Jeśli jednak wciąż wypowiadam słowa lęku, niepokoju, zgorzknienia i narzekania, wówczas moje serce napełnia się goryczą.

 

Za: Ks. M. Rosik>>>