Z życia Zgromadzenia: Od Wielkiego Piątku z zarażonymi...
Z życia Zgromadzenia: Od Wielkiego Piątku z zarażonymi...

U nas tu Pan Bóg, zesławszy klęskę cholery, która prawie całe Księstwo ogarnęła, otworzył zarazem szerokie pole siostrom naszym do zbierania wielkich zasług. W każde z tych miejsc (było ich 48) wysłane były po dwie siostry. Nasamprzód jechały do Poznania wstępując tam do naszego Najprzewielebniejszego Księdza Arcypasterza, który każdym z osobna siostrom udzielał błogosławieństwa. Z tem błogosławieństwem i wyspowiadawszy się jak na śmierć i zasilone przyjęciem Najświętszego Sakramentu, szły na niebezpieczeństwa mężnie i ochotnie. Gdzie tylko przybyły, Pan Bóg im błogosławił, że śmiertelność zaraz się zmniejszała i chorzy do zdrowia prędko powracali. (fragmenty z Listu E. Bojanowskiego do s. Leony Jankiewicz w Starej Wsi, 14 .11.1866 r.)

 

Gdy już ustawała epidemia cholery zaczął pojawiać się tyfus, który równie szybko rozprzestrzeniał się wśród ludności. Do Bojanowskiego napływały prośby o siostry do pielęgnacji zarażonych. Jedną z miejsowości w której podjęły tę służbę to Bukowiec. Pierwsze udały się: s. Agnieszka Szaflarska i s. Zuzanna Górna. Korespondencja i Dziennik Bojanowskiego dostarczają dokładnych informacji o samych siostrach i ich posłudze. (...) pieszo poszły zaraz do Bukówca i wieczorem zaszły. Ks. Hebanowski przyjął je bardzo uprzejmie. Pierwszą noc nocowały u jego gospodyni, a potem dał im stancję jeden ewangelik. Chorych mają przeszło 20 – katolików i ewangelików. (Dz. 13 04.1868 r.)

 

 

Do ks. Iwo Czeżowskiego SJ w Krakowie

30.05.1868 r.

 

 

Wielebny i Drogi Ojcze!

Zachowując we wdzięcznej pamięci łaskawą życzliwość Drogiego Ojca pozwalam sobie podzielić się z Nim ciężką boleścią, jaką podobało się Panu Bogu nawiedzić nasze gronko służebniczek Najśw. Panny.

 

Znana Drogiemu Ojcu i od nas wszystkich wysoko ceniona, a pełna zasług i poświęcenia siostra Agnieszka, Galicjanka, co była w Porębie na Śląsku, a potem w Jaszkowie, w świętej ofierze dla miłości Pana Jezusa i cierpiących bliźnich, przed niewielu dniami położyła życie!

 

Dziwna łaska Boża i niezwykłe okoliczności nacechowały ostatni kres jej dni i poświęceń. – Wysłana z drugą siostrą do pielęgnowania tyfusowych chorych do Bukówca pod Grodziskiem, o kilkanaście mil od Jaszkowa, zaszła tam pieszo z towarzyszącą jej siostrą wieczorem w Wielki Czwartek, a pałająca zawsze najgłębszem nabożeństwem do Męki Pańskiej, rozpoczęła właśnie w sam Wielki Piątek podejmować ciężkie trudy i posługi około kilkudziesięciu opuszczonych i w smutnej nędzy pogrążonych chorych. Po dwutygodniowych znojach zapadła jej towarzyszka w tyfus, a skwapliwa w swej gorliwości siostra Agnieszka nim zdołały drugie dwie siostry przybyć na pomoc, wycieńczyła się niezmordowaną pracą i bezsennością tak, że odesłana do Jaszkowa sama uległa także tyfusowi i pomimo wszelkich starań lekarskich w coraz groźniejsze niebezpieczeństwo wpadała. Na koniec dwa dni przed śmiercią, zapowiedziała wyraźnie zgon swój na piątek i Pan Jezus dał jej łaskę zakończyć pełne cnót i poświęcenia życie w tym samym dniu i o tej samej godzinie, kiedy sam skonał na krzyżu, bo w piątek 15 t.m. słabnąc coraz bardziej, oddała ducha Panu Bogu o samej godzinie 3-ciej po południu. Cały dom jaszkowski zadrżał od jęku i płaczu, a dzień pogrzebu był głośnem świadectwem jej wielkich cnót i zasług!

 

Nowicjuszki padały bez przytomności, omdlałe. Dziatki trzeba było odrywać od grobu, którego nie dały zasypać i łkania ludu zagłuszały jęk sióstr i nowicjuszek. W tym samym dniu odbyło się już także nabożeństwo żałobne za duszę nieboszczki na Górze Św. Anny w Śląsku, w kalwaryjskim kościele Trzeciego Upadku i okoliczny ludek tamtejszy z siostrami napełniał kościół równie rzewnym i głośnym płaczem. Troska nasza nie skończyła się na tem. W tydzień później towarzyszka nieboszczki, s. Zuzanna Górna, która pierwej zachorowała, zakończyła życie na placu zasługi w Bukówcu we Wniebowstąpienie Pańskie.

 

A z dwóch sióstr następnie tam posłanych, jedna już leży w tyfusie, druga słabnąć poczyna, a trzecie dwie siostry spieszą tam teraz na pomoc zdobywać nowe zasługi, a może i wieńce męczeńskie.

 

Polecając Świętym modłom Drogiego Ojca te troski i potrzeby nasze oraz obie zgasłe siostry, a osobliwie duszę znajomej i nieodżałowanej siostry Agnieszki Szaflarskiej, zanoszę jeszcze usilną prośbę, czybyż Ojciec Drogi nie raczył skreślić nam niektórych szczegółów o niej, jakie Drogiemu Ojcu w pamięci pozostały. Albowiem podług zwyczaju zaprowadzonego, zapisujemy w księgach zgromadzenia wspomnienia o wszystkich zmarłych siostrach, co tem troskliwiej uzupełnić pragniemy o Śp. siostrze Agnieszce, jako tak wielce zasłużonej i wysokimi cnotami obdarzonej duszy. Szczegóły, które nam o niej podały już tutejsze siostry i nowicjuszki, są nieocenionej wartości. Chodziłoby nam także bardzo o szczegółowe wspomnienia z czasu jej pierwszej młodości przed wstąpieniem do zgromadzenia. Najdokładniejszych w tej mierze wiadomości mógłby i nie omieszkałby zapewno udzielić wielebny ks. kanonik Bogdalik w Krakowie, w którego parafii, gdy był jeszcze proboszczem, urodziła się i wzrastała nieboszczka we wsi Czarnym Dunajcu w okolicy Nowego Targu. Niedawno nawet, bo w początku roku zeszłego, odwiedzała Śp. s. Agnieszka z m. przełożoną Elżbietą i z hr. Michałowską tegoż ks. Kanonika, a dawnego pasterza swego w Krakowie i bardzo się z tych odwiedzin jej ucieszył.

 

Ośmielam się zatem upraszać także Drogiego Ojca, abyś najłaskawiej raczył wielebnemu ks. kanonikowi udzielić niniejszej wiadomości o jej chwalebnym zgonie i polecił jej duszę jego Świętym modłom oraz uprosić go o szczegóły znane mu zapewno dokładnie z czasów jej młodości.

Wszystko to wraz z własnemi Drogiego Ojca wspomnieniami, gdybyśmy mogli w jak najbliższym – ile możności – czasie otrzymać, bylibyśmy Drogiemu Ojcu nieskończenie wdzięczni. Mam nawet nadzieję, że z notatek tych urośnie całość tak piękna i budująca, iż ku powszechnemu pożytkowi wiernych będzie mogła być wydrukowana w jakim piśmie ludowym albo osobno.

 

U nas tu zresztą przy pomocy Bożej, dobrze się siostrom powodzi. W Śląsku pod Wodzisławiem – w Skrzyszowie – zaprowadzona została już nowa ochrona, piękną fundacją miejscowego proboszcza uposażona. W tutejszej zaś diecezji dwa nowe domki teraz zakładamy. Zofia w Jaszkowie znakomite czyni postępy – w pielęgnowaniu Śp. siostry Agnieszki wielkie położyła zasługi. Piękna to także i pełna poświęcenia dusza!

 

Oczekując z upragnieniem łaskawej i pomyślnej na moją prośbę odpowiedzi, polecam się św. modłom Drogiego Ojca i wraz z księżmi filipinami, mianowicie z ks. Brzezińskim i ks. Hajnowiczem, łączę wyraz głębokiego uszanowania, z którem zostaję Wielebnego i Drogiego Ojca

uniżony w Chrystusie Panu sługa

E.B.