Ewa i Iwo długo już słuchali słowa Chrystusa, usiłowali żyć według Jego przykazań, włączali się w braterską wspólnotę i uczestniczyli w modlitwach naszej parafii Różańca Świętego w Edmonton. Ich ogromne pragnienie pełnej przynależności do Chrystusa spełniło się podczas liturgii Wielkiej Soboty br.
Z pragnieniem przyjęcia chrztu św. Ewa i Iwo chodzili już dosyć długo, ale jak to w życiu…, bywały różne trudności, toteż wspólnota parafialna jeszcze żarliwiej modliła się w ich intencji. Są oni uczniami Polskiej Sobotniej Szkoły, w której katechizuje ojciec proboszcz, Tomasz Krzesik OMI.
Bardzo poruszyła mnie wiara Ewy i jej niezłomne pragnienie bycia włączoną do wspólnoty Kościoła. Ma piękny głos i zdolności muzyczne, od roku angażuje się w parafialną scholkę, śpiewając i grając na gitarze. To co mnie najbardziej zadziwiło, to fakt, że już od dłuższego czasu podejmowała rozmowy o Bogu z różnymi innymi osobami. Jeden z rozmówców, pod wpływem jej ewangelizatorskiej postawy, choć wyznawał, że jest ateistą, rozpoczął drogę poznawania Jezusa, co w dalszym etapie doprowadziło go również do decyzji o przyjęciu sakramentu chrztu świętego. Można więc powiedzieć, że stał się cud w zwykłej codzienności. Kolega Ewy otrzymał łaskę wiary, a po przygotowaniach, w tę samą Wielką Sobotę, choć w innej świątyni, przyjął sakramenty. Jestem pewna, że prostota i zapał wiary, który emanuje z serca Ewy pomaga innym spotkać i przyjąć Jezusa.
Iwo, podobnie jak Ewa, już od dłuższego czasu angażował się we wspólnocie naszej parafii. Dla niego wielkim pragnieniem, a zarazem darem i zaszczytem jest czytanie Pisma św. podczas Mszy św.
Ewa i Iwo, na przekór wszystkim zewnętrznym przeszkodom, w pełnej wolności i szczerym pragnieniem otrzymali łaskę bycia Dziećmi Boga we wspólnocie Kościoła. Radość, jaka towarzyszyła podczas udzielania sakramentów w Wielką Sobotę, jest nie do opisania. Młodzi przyjęli piękne imiona chrzcielne: Cecylia i Maksymilian. Boże, bądź uwielbiony za tak namacalne dowody Twojej obecności i działania Ducha Świętego!
s.M. Celinia Liptak
ŚWIADECTWA:
„Moje imię”
Kiedy słyszałam moje imię, brzmiało to: „Ewa, przyjdź na śniadanie”, albo „Chodź, Ewo, idziemy na spacer”. Myślałam o sobie, gdy docierał do moich uszu dźwięk mojego imienia. Brzmiało to spokojne, pięknie. Myślałam o zabawie w deszczu i spotkaniu z przyjaciółmi. Brzmiało to jak szczęśliwość.
Potem, kiedy wymawiano moje imię, słyszałam tylko: „Ewa, czemu taka jesteś?” albo „Ewa, zrób to lepiej!” – ale tego nie rozumiałam. Ja tylko przecież chciałam myśleć o zabawie w deszczu i spotkaniu z przyjaciółmi. Jednak kiedykolwiek chciałam bawić się w deszczu, była burza i kiedy chciałam spotkania z przyjaciółmi, oni nie chcieli mnie. Wtedy więc, jak słyszałam moje imię, próbowałam być lepsza.
Kilka lat później – jestem już prawie dorosła, jestem nastolatką. Mogłam grzeszyć i robić co chcę. Przecież musiałam w końcu wypełnić moją pustkę z mojej przeszłości. Kiedy słyszałam moje imię, wtedy słyszałam: „Ewa, nie jesteś dobra na nic” i: „Ewa, wiem, że nie chcesz tego, ale proszę, zrób to dla mnie”. Nie chciałam już więcej bawić się w deszczu i moi niektórzy przyjaciele byli ludźmi, którzy tylko znali mnie, kiedy chcieli czegoś ode mnie.
Byłam dorosła, przecież mogłam skrzywdzić siebie. Bo jak tylko słyszałam „Ewa”, myślałam o czymś nieczystym, bez znaczenia. Nie chciałam słyszeć mojego imienia. W końcu byłam w szkole średniej i założyłam, że nic się nie zmieni – ale ktoś mnie zmienił. Kiedy poznałam tę osobę, chciałam być normalna, ładna. Jak usłyszałam moje imię, słyszałam: „Ewa, czy chcesz pogadać? Mam czas dla ciebie” albo: „Ewa, jesteś wystarczająca jaka jesteś”. Jak mogłam wystarczyć? Jak ktoś może dbać o mnie? Czemu on jest taki dla mnie? Było trochę lepiej, ale nie wszystko się dobrze układało. Z tą osobą miałam kłótnie, nieczystość i nie przestałam grzeszyć. To był mój cały świat. Dlaczego mój cały świat był w rękach kogoś, kto mógł zostawić mnie i traktować mnie tak źle? Miałam dosyć, chciałam mieć spokój. Nienawidziłam mojego imienia. Szukałam spokoju i nie mogłam znaleźć.
Ale coś jednak usłyszałam. Moje imię, siebie: „Ewa, wróć do Mnie”, i: „Ewa, oddaj Mi wszystko”. Przecież ja tyle złego zrobiłam, tak dużo błędów popełniłam i w jedną noc mogłam być szczęśliwa? Mogłam jeszcze raz myśleć o zabawie w deszczu i miałam jednego przyjaciela, Jezusa. Z Nim tak łatwo było zapomnieć o tym trudnym świecie. Gdybym teraz miała zabawy w deszczu, nigdy bym nie zapomniała parasola i nigdy nie zapomnę Jego, Jezusa, mojego Wybawiciela. Założyłam granice i szanuję moje imię. Teraz mam Boga, wszystko mi się uda. Jak w bajce, moje problemy nie są już tak straszne. Kocham moje imię teraz, ale chciałam czegoś nowego. Czegoś, co nie ma związku z czasem, kiedy cierpiałam bez Niego. Czekałam i czekałam, aż do dnia, kiedy usłyszałam moje imię, słyszałam: „Cecylio, gratuluję ci” i: „Teraz nazywasz się Cecylia? Czy mogę cię teraz tak nazywać?”.
Czułam się nowa. Bóg zmienił moje życie, teraz moje imię ma nowe znaczenie. Modlę się każdego dnia, a moje imię może śpiewać o moim Dobrym Zbawicielu i mogę pomagać innym znaleźć to szczęście, które ja znalazłam, którym jest Jezus.
Nowo ochrzczona Cecylia
Ever since I was young I have always felt a need to trust God in my life. My childhood was influenced significantly by Christianity from going to Catholic school and having parents that could teach me about faith whenever I needed to know anything. Later in life I developed a deeper interest in theology mainly through social media, but also from clergy members at my Polish school. That led me and my sister to seek out a way to get baptized. The gifts of the sacraments of Baptism, Confirmation and first communion that I have received from the holy rosary parish are gifts that I should forever be grateful for, because with the help of everybody on Holy Saturday, I had the most important experience of my entire life. Currently and in the future, I look to expand my knowledge on Catholicism by reading books and by getting involved in church services.
Iwo Maksymilian