Ziarno do ziarna... o powołaniu
Ziarno do ziarna... o powołaniu

Niedziela Dobrego Pasterza, tydzień modlitw o nowe powołania to dobry czas, aby zatrzymac się przy temacie powołania. Dlaczego? Aby odnajdywać ten dar w młodych sercach, aby rozwijać to, co Bóg zasiał... A wszystko dlatego, że "żniwo jest wielkie"... Bóg obdarza hojnie swoimi darami. Możemy sobie wyobrazić, że są to małe ziarna, które Pan Bóg nam daje, a od nas zależy, czy pomożemy im wzrastać i wydać plon poprzez tajemnicę naszego powołania. Codzienność daje nam okazję, aby przyjrzeć się swemu życiu jako konkretnej glebie, która wydaje plon. Nie będzie jednak plonu bez ziarna nasion. Jakie „ziarna” są nam dostępne, by żyć pełnią powołania i słyszeć głos Dobrego Pasterza?

 

 

Ziarno życia


Pierwsze „ziarno”, które każdy z nas otrzymał to życie. Co to znaczy, że człowiek ma dar życia? - widzi, słyszy, czuje, ma różne zdolności, talenty. Pan Bóg dał nam dar życia. Chce, żebyśmy dobrze żyli, rozwijali się, stawali się pięknymi i mądrymi ludźmi, pomagali innym. Czy ten dar może człowiek zniszczyć? Oczywiście, że tak – człowiek nie wykorzystuje swoich zdolności, talentów, kiedy niszczy swoje zdrowie, kiedy źle postępuje, gdy wpada w nałogi, gdy podejmuje złe decyzje… - wtedy niszczy ten dar życia. Czasami mówimy sobie, że teraz sobie będę żył jak mi się podoba i nikt nie będzie mi nic narzucał, a później jakoś sobie to życie poukładam. Może warto dziś się zastanowić nad tym, że tak naprawdę od moich małych wyborów dzisiaj będzie zależało moje życie w przyszłości – bo nie ma się co łudzić – jeśli dziś nie potrafię mądrze zadecydować w małych sprawach, to na pewno nie będę potrafił podjąć dobrej decyzji w przyszłości – dlatego warto sobie uświadomić, że od moich wyborów dziś zależy to, co zrobię z całym moim życiem.

 

Ziarno wiary


Drugim „ziarnem” danym nam od Boga jest wiara. Wiara to jest coś, czego nie widać, ale wiemy, że ona jest. Wiara w Boga jest nam bardzo potrzebna. Ona jest jak światło, które oświeca drogę naszego życia. Czy zatem istnieje człowiek niewierzący? Każdy człowiek został stworzony jako pełnia – i człowiek zawsze będzie dążył do tej pełni. Każdy człowiek ma w sobie pragnienie tej pełni i nie znosi pustki. I w tej naszej pełni jest też wpisana wiara. Kiedy ludzkie serce odrzuca Boga, zostaje pustka. I wtedy człowiek, który dąży do pełni, musi tę pustkę czymś zapełnić. Wyrzuca się Jedynego i Najważniejszego – Boga, a wkłada się w to miejsce mnóstwo małych, drobnych bożków. Co to może być? Co lub kogo można sobie wstawić w miejsce Pana Boga, w miejsce wiary? Jest to pytanie domagające się osobistej refleksji czytelnika. Najczęściej wtedy wstawiamy tam jakieś rzeczy materialne, albo ludzi – jednak to wszystko jest ulotne i zawodne – rzeczy materialne się kończą, niszczą, psują…; ludzie odchodzą, czasem zawodzą… Pan Bóg natomiast jest Osobą, która nie zawodzi, nie odchodzi, nie kończy się…, jest wieczny! Wiara w Boga pomaga nam, gdy jest nam trudno. Bóg dał nam wiarę, bo chce nam pomóc wtedy, kiedy nie potrafimy sobie z czymś poradzić, bo chce obdarzać miłością tak po prostru i codziennie… - jednak tylko od nas zależy, czy pozwolimy jej wzrastać i owocować.

 

Ziarno miłości


I w końcu trzecim „ziarnem” danym nam od Boga jest miłość. Każdy człowiek chce kochać i być kochany, każdy, bez wyjątku. Co to znaczy kochać kogoś? Czy wystarczy mówić tylko piękne słowa. Co to jest miłość? prawdopodobnie padną różne odpowiedzi, wśród nich pojawią się: uczucie, przyjemność, bliskość drugiego człowieka… itd.
Ale czy miłość to tylko uczucie? Prawdziwa miłość nie jest zmiennym uczuciem, ale postawą, do której trzeba nam dorastać. Ziarno miłości, które Pan Bóg zasiał w naszym sercu, potrzebuje wzrostu, potrzebuje się rozwijać – nie może być tak, że my dorastamy, stajemy się coraz mądrzejsi, dojrzalsi, a nasza miłość zostanie na poziomie miłości małego dziecka, bo wtedy będziemy podchodzić do życia, do innych ludzi bardzo egoistycznie – zobaczmy jak dzieci bawią się w piaskownicy, to niejednokrotnie „małe wojny” toczą się tam, bo ktoś zabrał innemu zabawkę, a to przecież „moje” – może się to wydawać śmieszne, ale można mieć 16, 30… czy więcej lat i reagować podobnie – wszystko jest moje, mi się należy… - ale czy to jest postawa miłości?

 

Powołanie jest glebą, która przyjmuje te ziarna...

 

Patrząc na te „ziarna”, które Pan Bóg zasiewa w naszym sercu, możemy powiedzieć, że każde z nich to takie niezwykłe powołanie, które Pan Bóg wpisał w nasze serce. Popatrzmy na samo słowo „powołanie”: składa się ono z dwóch słówek – „po” i „wołanie” – jeśli tak na nie popatrzymy to zobaczymy, że aby było powołanie, musi być Ktoś, kto woła i ten, który odpowiada, aby było TO, co następuje po tym wezwaniu. Tym, który woła jest Bóg, który zaprasza nas do życia, wiary i miłości, aby to powołanie mogło się realizować w pełni, musi być odpowiedź człowieka. Trzeba nam pamiętać o tym, że aby ziarno wydało plon, musi być odpowiednio pielęgnowane, trzeba mu dostarczać „pożywienia”, stworzyć odpowiednie warunki wzrostu. I tak samo jest z tymi „duchowymi ziarnami”. Jeśli nie będziemy się o nie troszczyć, to one po prostu umrą i nie wydadzą plonu. Trzeba nam też pamiętać, że „pokarm”, którym obdarzamy nasze ziarna też musi się zmieniać. Gdy dziecko jest jeszcze niemowlakiem, to żywi się mlekiem i to mu wystarcza, ale gdy człowiek wzrasta, potrzebuje już innego pokarmu niż samo mleko… - i tak samo jest, gdy popatrzymy na nasze trzy ziarna. W każdym z nich trzeba nam wzrastać i stopniowo podnosić sobie poprzeczkę, wtedy to nasze powołanie do wiary życia i miłości może wydać plon, jakim jest odkrycia swojego życiowego powołania, czyli drogi, na którą zaprasza mnie Bóg, po to bym odkrył swoje prawdziwe szczęście…. By ostatecznie być blisko Pana Boga przez całe życie, słuząc Mu tym wszystkim co posiadamy.

 

Opracowała s.M. Tymoteusza Brożyna